Qulacomm, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zaprezentował nowy układ dedykowany inteligentnym zegarkom. Czy doczekaliśmy się rewolucji? Niestety nie, ale producent podąża w dobrym kierunku.
Urządzenia ubieralne nie mogą liczyć na tak częsty upgrade podzespołów jak choćby smartfony. Jest to poniekąd zrozumiałe, wszak jest to znacznie mniejszy rynek. Po ponad dwóch latach od premiery rewolucyjnego Snapdragona 2100 doczekaliśmy się jego następcy. Snapdragon 3100, bo o nim mowa, stawia przede wszystkim na energooszczędność, i słusznie.
Mały, ale wariat
Qualcomm Snapdragon Wear 3100 został wyposażony w czterordzeniowy procesor (1,2GHz) wykorzystujący wysłużone już rdzenie ARM Cortex-A7. czyli dokładnie te same które znajdują się w Snapdragonie Wear 2100. Najciekawszym elementem specyfikacji Snapdragona 3100 jest koprocesor – QCC1110. Ten maluszek (wymiary 5,2 mm x 4 mm) będzie wspierał w pracy rdzenie Cortex-A7 i przejmował część ich zadań, dzięki czemu będą one mogły pozostać w trybie niskiego poboru energii. Co więcej, system operacyjny Wear OS będzie automatycznie przerzucał prostsze czynności na koprocesor, tak aby jeszcze bardziej zoptymalizować pracę całego układu. Wszystko to ma sprawić, że czas pracy smartwatchy wydłuży się od 4 do nawet 12 godzin. Zdaniem producenta, przeciętny smartwatch z akumulatorem o pojemności 450 mAh będzie w stanie wytrzymać 15 godzin ciągłej pracy z włączonym modułem GPS i pulsometrem.
Snapdragon Wear 3100 będzie dostępny zarówno z modemem LTE, jak i bez tego udogodnienia. Jeśli zdecydujecie się na zakup smartwatcha z 4G to możecie liczyć na prędkość pobierania do 1 Gbps i wysyłania do 150 Mbps.
Jako pierwsi z możliwości nowego układu skorzystają inżynierowie grupy Fossil, którzy tworzą tworzą zegarki dla takich marek jak: Louis Vuitton czy Montblanc.
