Ostatni będą pierwszymi – Ranking operatorów komórkowych w Polsce pod względem migracji konsumentów

47 0
Taryfy proste, czytelne i jak najtańsze – wyniki raportu UKE o przenoszeniu numerów wyraźnie pokazują, czego chcą Polacy od operatorów komórkowych. Zasięg także ma oczywiście duże znaczenie. W ten sposób zmienił się układ sił, jeśli chodzi o liderów przenoszenia numerów. A jak to wygląda od kuchni?

Odwróćmy tabelę, a ostatnia drużyna (tu zazwyczaj pada jej nazwa) znajdzie się na czele – mówi stare piłkarskie przysłowie. Idealnie pasuje do rynku przenoszenia numerów (MNP) na rynku telefonii komórkowej. Świeża oferta, ciekawie wsparta promocyjnie i reklamowo sprawiała, że wiele osób do „czwartego” przechodziło ze swoim numerem. Trwało to tak długo, że – wliczając nowe aktywacje – Play z czwartego pod względem liczby abonentów operatora infrastrukturalnego stał się numerem jeden. Zbiegło się to z debiutem Playa na Giełdzie Papierów Wartościowych. Ale już wtedy było widać, że ta sprawnie działająca maszyna zaczyna się zacinać. Akurat tych dwóch faktów raczej z sobą nie należy wiązać, ale można inne. Play przestał być świeżą ofertą, nowinką. Ponadto coraz bardziej promował korzystanie z własnej sieci, a nie z roamingu krajowego i to obnażyło braki w zasięgu. Szczególnie jeśli chodzi o transmisję danych. Tak jak do Playa posiadacze komórek bardzo chętnie przechodzili, tak teraz operator zaczął ich „oddawać”. Odwrotnie niż rywale, którzy przez długi czas tylko tracili (szczególnie T-Mobile).

Tym razem role się odwróciły. Według danych UKE z dużych mobilnych operatorów infrastrukturalnych największym wygranym przechodzenia z własnym numerem w 3. kwartale br. był Polkomtel, operator sieci Plus i PlusH. Biorąc pod uwagę, ilu użytkowników odeszło, a ilu przyszło, zyskał 11 tys. (szczegóły w tabeli poniżej). Mało tego – wliczając mobilne telekomy w ogóle, a nie tylko te z własną siecią, wygrała marka Premium Mobile (15,7 tys. na plusie). Można zatem śmiało powiedzieć, że należący do Zygmunta Solorza-Żaka operatorzy znokautowali rywali. Na drugim miejscu wśród największych uplasował się T-Mobile, choć 140 abonentów na plusie można uznać za wynik zerowy.

Play znalazł się na trzecim miejscu, ze stratą 22,5 tys. użytkowników. Najbardziej stratny tym razem był Orange, z wynikiem 24 tys. użytkowników na minusie. Choć bądźmy sprawiedliwi – Cyfrowy Polsat, czyli kolejny operator należący do Zygmunta Solorza-Żaka, też stracił. Całych 15 użytkowników. Z ciekawostek – w zestawieniu znajduje się jeszcze Folx, który w czerwcu poinformował, że kończy działalność, a we wrześniu uczynił to faktycznie. Zasięg zasięgiem, ale czymś wygrani musieli przyciągnąć chętnych do przejścia z własnym numerem. Czym zatem?

Plus stawia na prostotę

Plus stara się przyciągać ofertą SmartDOM, czyli integrującą w sobie usługi komórkowe stacjonarne, telewizję, Internet, a ostatnio także prąd i gaz. Konstrukcja samego abonamentu komórkowego jest dość prosta. Kosztuje 30, 50 lub 70 zł miesięcznie, a ponadto półroczną karencję na opłaty, nielimitowane rozmowy i SMS-y. Potem dochodzą tylko niuanse. W najtańszej opcji otrzymuje się 2 GB transferu danych, w dwóch pozostałych jest on nielimitowany. Tyle, że do abonamentu 50-złotowego trzeba dopłacić 40 zł za dostęp do pakietu Ipla Polsat Sport Premium z Ligą Mistrzów UEFA, przy najdroższym jest on w cenie. Za przejście z własnym numerem można zyskać jeszcze trzy miesiące bez opłaty. Prepaid to karta za 5 zł, 6 GB na start, 19 gr za minutę połączenia/SMS/MMS i do 100 GB przy doładowaniu konta.

T-Mobile zaprasza z własnym numerem

U madżentowego operatora abonamenty wynoszą 70, 90 i 120 zł, ale jeśli przyjdzie się z innej sieci z własnym numerem, to spadają do (kolejno): 70, 80 i 90 zł miesięcznie. Konstrukcja jest prosta, bo płaci się tylko abonament i wszystko otrzymuje w jego ramach. Gdzie zatem tkwi haczyk? Chodzi o wybór telefonu – im wyższy abonament, tym na lepszy model można liczyć. Da się też podpisać umowę bez telefonu, wtedy rachunki spadają o ponad połowę. W najwyższym, za 50 zł, nie ma w ogóle limitów, w drugim (nie ma trzech) za 29,95 zł jest dostępne 5 GB transmisji danych. Oferta T-Mobile na kartę to, podobnie jak w Plusie, 5 zł za starter. Obejmuje, co prawda, tylko 1 GB transferu danych, ale za to nielimitowany transfer wideo. I oczywiście nielimitowane rozmowy, SMS-y i MMS-y.

W Playu trzeba się zastanowić

Play trochę skomplikował sobie ofertę. Do wyboru jest Solo (dla jednej osoby), Duet (dla dwóch), Rodzina (3–4 osoby) i Pokolenia (5–10), a ponadto opcje S, M i L (po chwili zastanowienia można się domyślić, że chodzi o angielskie słowa small, middle i large). Jednak i tu można znaleźć logikę. Oferta S jest najprostsza: pierwsze trzy miesiące bezpłatnie, później 30 zł miesięcznie. Oferuje w zasadzie 5 GB i 19 gr za rozmowy, a wszystkie inne opcje dostępne w wyższych abonamentach (np. Tidal, pakiet telewizyjny) są niedostępne. W wersji M znikają opłaty za rozmowy, dochodzi podstawowy pakiet telewizyjny i 10 GB transferu danych pełnej prędkości. L to już nie trzy, a sześć miesięcy bez opłaty abonamentu, który wynosi 60 zł, a w nim otrzymujemy 30 GB na transmisję danych. Ponadto pakiet telewizyjny podstawowy i dodatkowy, Tidal oraz HBO Go. W ofercie na kartę można wybrać między Solo a Rodziną. Starter w obu wypadkach kosztuje 25 zł. Różnica polega na tym, że Solo ma 10 GB transferu, w przypadku Rodziny nie ma limitu w ramach grupy, choć przy wykorzystaniu 15 GB włącza się lejek. Czyli trzeba kupić i doładowywać kilka kart SIM. W ogóle ten włączający się lejek po wykorzystaniu pakietu danych, także w abonamentach, chyba najbardziej Playowi zaszkodził.

Orange też szuka przenoszących numer

Podstawowa oferta abonamentowa Orange to Plan Podstawowy, a w nim 30 zł za 2 GB transferu danych, bezpłatne rozmowy i 20 gr za SMS, poprzez Plan Optymalny, za 40 zł, obejmujący 5 GB transferu danych i nielimitowane rozmowy i SMS-y, po Optymalny, w którym za 50 zł nie ma limitów. Jest jeszcze Plan Wzbogacony, za 70 zł, gdzie można liczyć na specjalną tanią ofertę smartfonów. Oddzielnie jest propozycja dla przenoszących numer, tylko cenowo niczym się nie różni od tej dla tych, którzy biorą nowy numer. Różnica jest taka, że po przyjściu z własnym numerem nowy abonent Orange przez trzy miesiące nie ponosi opłat. Za to w ofercie na kartę Orange rozdaje prezenty. Za 5 zł otrzymuje się 6 GB transferu, ale po doładowaniu od operatora – na zachętę 200 zł do wydania na rozmowy lub transmisję danych w ciągu 30 dni.

Premium wygrywa ceną

Premium Mobile chce zachęcić do przechodzenia ceną i, jak widać, robi to dość skutecznie. Oferta abonamentowa u tego operatora nosi nazwę Freedom [ang., ‘wolność’]. Najtańszy Freedom.pl kosztuje 16,70 zł, a w nim otrzymujemy nielimitowane rozmowy i SMS-y oraz 3 GB transferu danych. Freedom1 to 10 GB transmisji danych za 19,90 zł, Freedom2 to 20 GB za 24,70 zł, wreszcie Freedom3 kosztuje 29,70 zł, przy 30 GB transferu. W każdej z ofert nie ma limitu czasowego na czas trwania umowy, można ją przerwać w każdej chwili. W takiej sytuacji oferta na kartę jest niepotrzebna. Jest też abonament rodzinny, czyli dla dwóch albo trzech osób. Premium zapewnia wtedy oszczędności do 120 zł rocznie. Gołym okiem widać, że Premium Mobile walczy o ten segment rynku, który nie ma zbyt wielkich wymagań, ale też nie chce za dużo płacić za usługi. I jak pokazały wyniki za 3. kwartał br., pomysł okazał się trafiony.

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *