Czy smartfony Huawei szpiegują Amerykanów?

494 0
Ostatnio były Stany Zjednoczone, wcześniej Indie. Ale w obu wypadkach są dwa wspólne mianowniki. Po pierwsze chińscy producenci smartfonów, po drugie zarzuty o szpiegostwo. Jeden raz to mógł być przypadek, ale tych przypadków w ostatnim czasie chyba jest jednak za dużo

Duży może więcej – tak brzmiał slogan reklamowy największego polskiego ubezpieczyciela – PZU. W dobie rozkwitu domorosłej twórczości internautów pojawiło się w sieci wiele memów, które wykorzystywało to chwytliwe hasło, więc ubezpieczyciel je zarzucił, bo nabrało komicznego wydźwięku. Było ich sporo, najczęściej dotyczyły wagi, albo postury. Np. obfitych rozmiarów mężczyzna przymierzał się do zjedzenia obiadu, który spokojnie wystarczyły by dla całej rodziny i to bez odejmowania sobie od ust. Ale były także głosy rozsądku. Np. niebezpieczne wyprzedzanie ciągnika siodłowego z naczepą przez inny podobny zestaw. Na wąskiej, krętej i co najważniejsze dwukierunkowej drodze. I dopisek do popularnego hasła „ale czy może wszystko”. Chyba jednak nie zawsze.

Amerykański kłopot chińskich firm

Niecały tydzień temu pojawiła się informacja (już oficjalnie, bo nieoficjalnie było o niej słychać od grudnia), że chiński gigant Huawei może mieć problemy w USA. I to problemy dużego kalibru. Przedstawiciele sześciu amerykańskich agencji wywiadowczych jednym głosem odradzili obywatelom USA korzystanie ze smartfonów Huawei. Serwis MSN Finanse, powołując się na CNBC poinformował, że  pełniący obowiązki dyrektora FBI Chris Wray wyraził zaniepokojenie ryzykiem dopuszczenia jakiejkolwiek firmy lub innego podmiotu powiązanego z zagranicznym rządem, który nie podziela polityki USA, do umacniania swojej pozycji w sieciach telekomunikacyjnych. W efekcie sieci AT&T i Verizon nie wprowadziły do sprzedaży nowych modeli Huawei (głównie chodziło o flagowca Mate 10 Pro).

Komunikat bardzo lakoniczny, ale natychmiast pojawiły się domysły, a nawet przecieki, co za tym stoi. Otóż smartfony Huawei miałyby „szpiegować” i podsłuchiwać swoich użytkowników bez ich wiedzy, a informacje z ich urządzeń miałyby trafiać do Państwa Środka. Nierealne? A skądże – w dobie zagrożenia cyberwojną taka technologia wcale nie jest nieosiągalna, szczególnie, gdy zetrą się ze sobą państwa typu Chiny i USA, które cyberzagrożenia traktują wyjątkowo poważnie. Nie bez powodu wypłynął argument, że jeden z założycieli Huawei wywodzi się z chińskiej armii.

Ale pojawiały się też inne argumenty – mniej polityczno-militarne, za to bardziej wymierne finansowo. Zwrócono uwagę na fakt, że Huawei niedawno wyprzedziło za Oceanem pod względem popularności do niedawna nietykalną i hołubioną markę Apple. Takie, a nie inne informacje miałyby ratować amerykański rynek przed zalewem chińskich smartfonów. Tylko czy taki argument jest racjonalny?

Nie kop się z koniem

O tym, że Amerykanami lepiej nie żartować, szczególnie jeśli się jest z Chin, przekonał się inny producent z tego kraju –  ZTE. Do 2013 roku ZTE i … Huawei nie mogły sprzedawać swoich urządzeń w USA, bo „ich produkty mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Potem ten zapis zmieniono, ale firma ZTE jednak nie była taka święta, bowiem udowodniono jej, że mimo zakazu, oferowała Iranowi i Korei Północnej oprogramowanie oraz sprzęt sprzedawane również w USA, a także świadczyło na rzecz tych krajów usługi. Chodziło generalnie o to, że do Iranu i Korei Północnej trafiały takie same urządzenia i technologie, co do Ameryki. A nie powinny, bo takie były umowy handlowe.

Żeby nie stracić rynku amerykańskiego ZTE poszło na ugodę, w wyniku której musiało zapłacić karę w wysokości 1,19 mld USD, co było grzywną rekordową.

Dla ZTE spór z rządem USA nie wyszedł na zdrowie. Firma zatrzęsła się finansowo w posadach, co poskutkowało m.in. redukcjami zatrudnienia na całym świecie. Huawei jest znacznie potężniejsze, ale w tej chwili nie wiadomo jak to się skończy.

Ale to już było …

Okazuje się, że szpiegowskie „nawyki” ma także inny chiński gigant na rynku smartfonów – Xiaomi, tylko dotyczą Indii, czyli kraju, w którym producent obecnie jest numerem 1 pod względem sprzedaży. Xiaomi miało jednak problemy w tym kraju, a zarzuty są jakby znane. 3 lata temu Indyjskie Siły Powietrzne (IAF) ostrzegły, tym razem bez ogródek, żeby nie korzystać ze smartfonów Xiaomi, bo automatycznie pobierają nazwę sieci, w jakiej się logują, numer IMEI urządzenia, które zostało uruchomione w Indiach, numer telefonu, jaki tam jest wykorzystywany i „wysyła je do Pekinu” (tak dosłownie brzmiał komunikat). Jakby tego było mało wraz z ww. informacjami kopiowane i wysyłane są także lista kontaktów z urządzenia i wszystkie odebrane i wysłane wiadomości tekstowe.

Amerykanie mogą więc śmiało powiedzieć coś na zasadzie, że to nie pierwszy raz, tylko tym razem u nas. Pytanie w przypadku Huawei, które się ciśnie na usta brzmi tak – czy to tylko amerykańska propaganda, czy chiński producent (zapewne przy cichym poparciu rządu) odważył się podnieść rękę na tak potężny kraj, jak USA? Bo takie starcie może skończyć się potwierdzeniem, że duży może więcej, ale nie zawsze wszystko.

Zdjęcie otwarcia: Foter.com

 

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *