Test Bang & Olufsen PLAY A1 – Duński majstersztyk

267 0

Kiedy takie marki jak Bang & Olufsen biorą się za coś w świecie dźwięku i wizji, możemy być pewni, że robią to na serio. Okazuje się, że nie trzeba być arabskim szejkiem ze swoim własnym małym naftowym szybem, aby zaznać nieco luksusu i nacieszyć się dźwiękiem skrojonym przez duńskich mistrzów AV.

BeoPlay-A1-12-hero

Niewątpliwie Bang & Olufsen kojarzy się wszystkim z produktami klasy premium, obrzydliwie drogimi, ale przy tym pięknymi i wzbudzającymi emocje. Takie np. kolumny BeoLab 90 o futurystycznym kształcie, jeżeli komuś się podobają i już widzi je u siebie porozstawiane w salonie, musi się liczyć z tym, że kosztują one ok. 150 tys. zł. Jest drogo. Szokująco drogo.

Czekajcie! Nie uciekajcie. Jeżeli przeraziła Was cena tego produktu, może dla uspokojenia dodam, że w tej recenzji przeczytacie o produkcie B&O niemal 150 razy tańszym. Do testów otrzymałem mobilny głośnik B&O PLAY A1. Czy mobilny głośnik za kwotę ok. 1 200 zł to wciąż ten sam, doskonały i niesamowity Bang & Olufsen?

Zacznijmy od zestawu

Opakowanie głośników od razu podkreśla, że mamy do czynienia z produktem nietuzinkowym. Otwieramy wierzchni karton i naszym oczom od razu ukazuje się piękna, aluminiowa maskownica głośnika wraz z rzemykowym wisiorem, na którym znalazło się miejsce dla zawieszki z logotypem marki.

Po wyciągnięciu głośnika solidna wydmuszka, do której samo urządzenie zostało dopasowane, jest wyciągana za pomocą materiałowego „otwieracza”. Wystarczy za niego pociągnąć, by wygodnie ją usunąć z ciasnego opakowania. Pod nią w centralnej części znajduje się niewielka książeczka z instrukcją obsługi. Wokół niej został owinięty solidny i całkiem długi przewód microUSB do ładowania wbudowanej w głośnik baterii. Całość ułożono z klasą i pełną celowością. Rozpakowując ten produkt, czujesz, z czym masz do czynienia. Podobne wrażenie miałem, gdy po raz pierwszy rozpakowywałem produkt Apple.

Doskonałość z każdej strony

Koło jest symbolem doskonałości. Idealny okrąg to piękno samo w sobie, pozbawione skazy, nierówności. Idealnie zatoczona linia okręgu w B&O PLAY A1 pokazuje, jak idealnie wykonany jest to produkt. Za wzornictwo tego urządzenia odpowiada wielokrotnie nagradzana projektantka Cecilie Manz.

B&O Play A1 to najmniejszy głośnik Bluetooth, jaki do tej pory stworzyła duńska firma. W pełni mobilne urządzenie jest przeznaczone do używania w biegu, na wolnym powietrzu. Doskonale sprawdzi się na wyjazdach urlopowych, plenerowych czy pieszych wycieczkach. Głośnik mieści się w dłoni, jego wymiary to 133 x 48 mm. Masa to ok. 600 g. Nie jest to zbyt duże urządzenie. Czy w takim wypadku może oferować dobrej jakości dźwięk? O tym za chwilę.

bo1

Pierwsze wrażenie

A1 Składa się jakby z dwóch części. Górny element to aluminiowa, perforowana maskownica, pod którą przetwornik jest chroniony dodatkowo przez materiałową maskownicę. Gdzieś w połowie urządzenia aluminium łączy się z wykonaną z polimerów obudową, tworząc zupełnie gładką i ciągłą powierzchnię. Na obudowie nie znajdziemy żadnego wystającego przycisku. Mimo to głośnik z powodzeniem można obsługiwać za pomocą ukrytych w polimerowej obudowie przycisków funkcyjnych.

Znajdziemy w niej włącznik, klawisze do regulacji poziomu głośności, klawisz trybu prowadzenia rozmów, klawisz parowania urządzenia za pomocą Bluetooth oraz klawisz funkcyjny, dzięki któremu możemy za pomocą jednego naciśnięcia nawiązać połączenie z ostatnio połączonym urządzeniem i uruchomić odtwarzanie ostatniego utworu, którego słuchaliśmy. Sprawdziłem, działa świetnie, i to mimo że utwór ten był uruchamiany nie z systemowej aplikacji podłączonego do głośnika iPhone’a, tylko z pobranej z AppStore aplikacji Spotify.

Poza klawiszami w głośniku nie zabrakło złącza USB-C do ładowania wbudowanej w głośnik baterii o pojemności aż 2 200 mAh, zapewniającej do 24 h odtwarzania muzyki, czy portu AUX. Niewielkie dziurki w obudowie to natomiast kanały wbudowanych mikrofonów. Za pomocą A1 z powodzeniem możemy prowadzić rozmowy głosowe.

W praktyce

Otrzymałem do testów wersję srebrną, ale w ofercie jest również zielona. Obie wyglądają dobrze. Mimo że jest to produkt Bang & Olufsen, sądząc po rozmiarach, raczej nie spodziewałem się po nim zbyt wiele. Niejeden taki głośniczek miałem do oceny i w większości wypadków oczywiście odnajdowały się one w roli tła podczas grillowania, jednak o przyjemnym dla ucha dźwięku z reguły nie było mowy.

A1 odstaje od tego schematu. Dwudrożna konstrukcja przetwornika średnio-niskotonowego z aluminiowym stożkiem, systemem magnesów neodymowych oraz wzmacniaczem wysokiej mocy robi taką robotę, że wierzyć się nie chce. Słyszymy tu całą gamę dźwięków, po mocne, odczuwalne zejścia basów do 60 Hz, klarowny środek i przyjemną górę. Inżynierowie zadbali tu o odpowiednie odczucia dźwiękowe, dzięki czemu słuchając ulubionych utworów, nie mamy wrażenia odgrywania muzyki z jednego miejsca, w konkretnym kierunku, a prawdziwą 360-stopniową scenę.

Aplikacja

Do dyspozycji jest bezpłatny program Beoplay. Po spięciu głośnika z telefonem program automatycznie wykrywa rodzaj posiadanego sprzętu i wyświetla dostępne dla niego funkcje.

Tych jest całkiem sporo. Podstawowe to oczywiście sterowanie uruchamianiem i wyłączaniem odtwarzania. Jest także możliwość przełączania utworów w odtwarzanej liście.

Ciekawą opcją jest Wireless Stereo Pairing, czyli funkcja, która pozwala spiąć dwa takie same głośniki w jeden system stereo.

Poza tym jest jeszcze funkcja sterowania tonami. Co prawda nie ma typowego equalizera, dzięki któremu moglibyśmy – za pomocą suwaków przy odpowiednich częstotliwościach – wysterować sobie dźwięki według własnych potrzeb. Są natomiast gotowe ustawiania – Loung, Party, Podcast oraz Favorites.

Ręcznie możemy jednak sterować kropką na ekranie. Tę umieszczamy bliżej tego rodzaju dźwięku, który najbardziej nam odpowiada – WARM, RELAXED, EXCITED oraz BRIGHT.

Michał Gruszka

beoplay_a1_3

WERDYKT

B&O PLAY A1 nie jest high-endem, jak BeoLab 90, jednak za niemal 150 razy niższą kwotę dostajemy niewielkie urządzenie, które zostało wykonane z dużym kunsztem i dbałością o szczegóły. Głośnik jest po prostu ładny, a dźwiękowo znacznie wykracza poza to, czego byśmy się spodziewali po jego rozmiarach. Jest moc, jest pazur. Dla mnie bomba. Cena? Jak za takie maleństwo mało nie jest. Producent wycenił urządzenie na kwotę 1 199 zł. Za tyle można kupić coś o wiele większego. Czy lepszego? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.

ZALETY

  • Wysmakowane wzornictwo
  • Mocny i potężny dźwięk
  • Pojemny akumulator
  • Intuicyjna aplikacja

WADA

  • Wysoka cena

B&O PLAY A1 w skrócie:

  • Pasmo przenoszenia 60–24 tys. Hz
  • Bluetooth 4.2, ADK 4.0
  • Ładowanie przez USB-C
  • Wzmacniacz typu D 2 x 30W
  • Wbudowany mikrofon
  • Akumulator Li-Ion 2 200 mAh

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *