Świat 2.0, czyli jak technologia zmienia nasze życie

70 0
Telefon zawsze pod ręką, laptop w plecaku i smartwatch na nadgarstku – dziwi? Już nie. Stajemy się coraz bardziej mobilni, a niektóre gadżety tak mocno wpisały się w nasz porządek dnia, że brak ładowarki, a co gorsza przerwa w dostawie prądu może dużo namieszać w naszym grafiku. Dlaczego jesteśmy aż tak podatni na nowinki techniczne? Jak to się stało, że z życia przez tradycyjne „ż” przesiadamy się na Świat 2.0?

Zawsze przy Tobie

Kuba, lat 17. Rozpoczyna swój dzień od sprawdzenia powiadomień (bo przecież sieć wifi nie opuszcza jego smartfona nawet na 8 godzin snu), następnie szybkie śniadanie, prysznic. W międzyczasie sprawdzi na Google Maps, trasę do szkoły, zerknie, czy są korki, może tym razem postawi na Ubera? W tramwaju słucha muzyki przez Beatsy, a nowych playlist szuka na Tidalu. Korek. Zaraz spóźni się na zajęcia, więc pisze kolegom, żeby wspomnieli o tym fakcie pani od biologii. Jak dojadę podpowiada, żeby przesiadł się w metro. Zadziałało. Wbiega do szkoły. Udaje się.

— Wyjść z domu bez telefonu? Samobójstwo! – mówi Kuba – Codziennie spędzam w autobusach jakieś 1,5 godziny, więc posłucham muzyki, sprawdzę Instagrama, Facebooka, czasem poczytam Wikipedię na zajęcia. Bez internetu nie skończę prezentacji ani nie ściągnę streszczenia Pana Tadeusza. Najgorzej jak pada mi bateria, a zapomniałem zabrać ze sobą powerbanka.

Opinię Kuby podziela Ania, studentka zarządzania, lat 24:

— Studiuję dziennie, piszę magisterkę, pracuję na 3/4 etatu. Bycie online jest w moim przypadku obowiązkowe. Tutaj nawet nie chodzi o naładowany telefon, czy słuchawki, żeby odpalić Spotify. Na Kindle’u mam lektury na zajęcia, a pendrive’ów z raportami do pracy mam chyba pięć. Wieczorami biegam, więc przydaje się też band – policzy kalorie, kilometry, ewentualnie przyśle powiadomienie o mailu z dziekanatu.

Kuba i Ania nie są w tym poglądzie osamotnieni. Nowe technologie weszły do naszego życia i zadomowiły się całkiem szybko, ponieważ szkoła, uczelnia, praca, czy życie rodzinne wymaga od nas pełnej dyspozycyjności w wymiarze większym niż 8 godzin. Pojawia się jednak obawa przed całkowitą utratą prywatności. Szum informacyjny, który staje się bolączką XXI wieku, przynosi kolejne zagrożenia w postaci tzw. FOMO (ang. fear of missing out). Jest to nic innego jak przypadłość kompulsywnego sprawdzania powiadomień, scrollowania Facebooka, czy innych mediów społecznościowych w obawie przed przeoczeniem istotnych newsów, przecen, okazji.

Tech-życie

Okolice północny, centrum jednego z miast wojewódzkich. Para, na oko po trzydziestce wychodzi z kina po ostatnim tego dnia seansie. Autobusy nocne jeżdżą z częstotliwością 20, 30 minut na godzinę, więc zostaje im tylko czekać. W pewnym momencie dostrzegają białą Toyotę. Podchodzą, mężczyzna wyjmuje telefon, upewnia się, że jest to samochód, który pokazuje mu aplikacja. Klik. Drzwi zostają odblokowane, para rusza, nie zostając na pastwę komunikacji miejskiej. Warszawa, Gdańsk, Poznań, Kraków i wiele innych polskich miast przeszło ostatnio diametralny lifting swojego krajobrazu. Powód? Sharing Economy. Firmy takie jak Panek, czy Trafficar oferują swoim klientom wynajem samochodów na minuty. Warunek? Posiadanie aplikacji. Na podobnej zasadzie działają liczne wypożyczalnie hulajnóg elektrycznych, które stały się ostatnio kontrowersyjnym, acz hitem większych miast. Z aplikacji korzystają zarówno miejscowi, jak i turyści. Dla tych ostatnich zbawiennym okazuje się również Airbnb do wynajmu pokoi, czy całych mieszkań.

Także w naszych domach mamy do czynienia z mini-rewolucją. Coraz chętniej decydujemy się na zakup AGD z przedrostkiem „smart”. Chwilowy trend? Niekoniecznie. Okazuje się, że ogromną frajdą jest zmiana oświetlenia w pokoju za pośrednictwem telefonu, a bardzo praktyczne zastosowanie ma kaloryfer kompatybilny z aplikacją mobilną. Smart-waga, smart-klimatyzator, smart-termometr. Brzmi abstrakcyjnie, aczkolwiek coraz więcej Polaków w każdym wieku decyduje się na pewne innowacje w swoim domu.

— Jesteśmy online praktycznie 24 godziny na dobę, więc czemu by nie ułatwić sobie życia poprzez kontrolę swojego mieszkania za pomocą aplikacji? – mówi Krystian Zieliński reprezentujący markę SmartDGM, producenta AGD typu smart – Decydujemy się na inteligentne urządzenia domowe, z kilku powodów, ale chyba najbardziej podstawowym jest bezpieczeństwo. Smart-wtyczka? Brzmi zabawnie, aczkolwiek ma bardzo praktyczne zastosowanie. Niewyłączone żelazko brzmi znajomo? No właśnie.

 

Mimo nie zawsze dobrego PR-u, nowe technologie są coraz bardziej integralną częścią naszej codziennej rutyny. Nie każdy gadżet musi być od razu chińskim przekaźnikiem, który zindoktrynuje nas, sąsiada, kolegów z pracy. Faktycznie, można wymienić wiele wad niektórych sprzętów, czy aplikacji, ale chyba nie było jeszcze wynalazku pozbawionego usterek. Powinien liczyć się umiar, zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Może czasami warto po prostu wyciszyć telefon albo odstawić kolejną partię scrollowania na później?

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *