World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Recenzja Battle for Azeroth – najlepszy dodatek w historii World of Warcraft?

79 0
World of Warcraft to jeden z największych fenomenów branży gier. Marka, która cieszy się niesłabnącą popularnością od 2004 roku (nie licząc gier strategicznych z serii Warcraft) i jest rozpoznawalna nawet wśród osób, które na co dzień z grami wideo nie mają wiele wspólnego. Niedawno odbyła się premiera najnowszego, siódmego już, rozszerzenia do gry. Czy, po znakomitym „Legionie”, Blizzard mógł wymyślić coś lepszego? Okazuje się, że tak… i nie. Wiele elementów zmieniono, niektóre uproszczono, natomiast jeszcze inne znacznie rozbudowano i powrócono rozwiązania sprzed lat. Ja bawię się w Battle for Azeroth przednio, ale czy warto do gry wrócić? Albo czy warto w ogóle ją zaczynać? Być może moje wrażenia z gry pomogą Wam w odpowiedzi na te pytania.

World of Warcraft A.D. 2018

Battle for Azeroth zapowiadany był jako dodatek, który ma sprawić, że całe uniwersum, a wraz z nim World of Warcraft, wróci do swoich korzeni, czyli konfliktu pomiędzy dwoma ogromnymi frakcjami – Hordą i Przymierzem. W historii gry te zwaśnione strony nie raz odkładały na bok własne animozje, aby sprzymierzyć się przeciwko „większemu złu”. Blizzard słusznie zauważył, że po finałowych wydarzeniach z ostatniego dodatku – zatytułowanego Legion, zarówno świat gry, jak i gracze muszą odpocząć od potężnych, złowrogich czarnych charakterów. Rozwiązanie tego problemu było bardzo proste, wystarczyło „napuścić” obie frakcje na siebie, tak aby stare urazy rozgorzały na nowo. Dawne rany i nowy, drogocenny surowiec, wystarczyły do rozpoczęcia nowej wojny. Mi osobiście nowa narracja bardzo się podoba. Nie wisi już nad nami widmo końca świata i wszystkiego co żywe. Zamiast tego otrzymujemy historię bardziej przyziemną, co w żaden sposób nie oznacza, że gorszą od poprzednich. Blizzard od kilku ostatnich dodatków, szczególnie mam tu na myśli „Warlords of Draenor” i „Legion”, stara się lepiej opowiadać wymyślone przez siebie historie. Battle for Azeroth robi to jeszcze lepiej, a liczne (znakomicie wyglądające) przerywniki filmowe czy wzbogacone o nagrania głosowe dialogi, wypowiadane przez postacie, potęgują poczucie immersji ze światem gry. Zarówno Przymierze, jak i Horda, posiadają własne kampanie i linie fabularne. Co więcej, każdy z nowych dostępnych obszarów również może pochwalić się swoją mini kampanią, przy czym niektóre z nich są naprawdę ciekawe. Jak dla mnie, Battle for Azeroth jeszcze bardziej skręcił w kierunku prawdziwego RPG-a, co mnie osobiście niezwykle cieszy.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Nowy świat

World of Warcraft: Battle for Azeroth wprowadza do gry dwa nowe kontynenty: Kul Tiras i Zandalar. Każdy z nich posiada trzy zróżnicowane obszary, co łącznie daje nam ich sześć. Co ważne, choć każdy kontynent jest dedykowany danej frakcji (Kul Tiras dla Przymierza, Zandalar dla Hordy), to w trakcie rozwoju historii i konfliktu, każda ze stron będzie miała okazję założyć przyczółki na terytorium wroga i uzyskać tym samym dostęp do nowych zadań i aktywności. Choć można narzekać, że twórcy nie dodali większej ilości nowych „miejscówek”, to wyraźnie widać, że w wypadku Battle for Azeroth postawiono na jakość. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Kul Tiras i Zandalar to zdecydowanie najlepiej wyglądające i zaprojektowane obszary w World of Warcraft. Samo ich zwiedzanie może sprawić masę przyjemności, a jeśli dodamy do tego nowych przeciwników, rasy, stworzenia, ukryte skarby i zadania, to otrzymujemy jedne z najbardziej „żywych” i dopracowanych „miejscówek” w grze.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Nowe twarze

Jedną, z największych nowości w Battle for Azeroth są nowe rasy, a w zasadzie subrasy, z których gracze mogą wybierać przy tworzeniu nowej postaci. Jest to o tyle istotne, że choć wszystkie prezentują się naprawdę dobrze, to widać, że twórcy wykorzystali w ich wypadku modele dostępnych już wcześniej ras. Ciężko tu zatem mówić o efekcie wow. Na razie potwierdzono osiem, po cztery na każdą ze stron konfliktu, przy czym dostępne dla graczy jest na razie tylko sześć. Przymierze wzmocnili już: Void Elfy, Lightforged Draenei oraz Krasnoludy Dark Iron, a w przyszłości mają do nich dołączyć również ludzie z Kul Tiras. Szeregi Hordy zasilili natomiast: Taureni z Highmountain, Nightborne, Orkowie Mag’Har, a ostatnia z zapowiedzianych ras – Trole Zandalari, ma być dostępna w późniejszym terminie. Blizzard zdecydował, że nie będą one dostępne dla graczy od razu po zakupieniu dodatku. Najpierw musimy sprostać szeregowi wyzwań, np. uzyskać względy danej grupy czy zdobyć konkretne osiągnięcia, a następnie ukończyć zadanie wprowadzające, które odkrywa przed nami dlaczego dana subrasa zdecydowała się na dołączenie do Przymierza lub Hordy. Choć sam pomysł nie jest zły (nie znoszę gdy twórcy gier wszystko upraszają i ułatwiają), to już jego realizacja jest fatalna. Blizzard udostępnił cztery subrasy jeszcze przed premierą dodatku (chcąc nagrodzić graczy, którzy złożyli zamówienie przedpremierowe), automatycznie spowodowało to, że wymogi dotyczące ich odblokowania powiązane są z zawartością z poprzedniego dodatku. W skrócie, oznacza to, że gracze, którzy powrócili do World of Warcraft po dłuższej przerwie, bądź dopiero zaczynają swoją przygodę z grą, są zmuszeni do uporczywego grindu starej zawartości, zamiast cieszyć się nowościami Battle for Azeroth. Co gorsza, twórcy oznajmili, że nie mają zamiaru w najbliższej przyszłości zmieniać zasad, na jakich odblokowujemy nowe rasy. Słabo.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Serce gry

Tytułowy Azeroth to nazwa planety, poniekąd żyjącego organizmu, na którym dzieje się główna historia całego World of Warcraft. Już na samym początku przygody z Battle for Azeroth, otrzymujemy artefakt o nazwie „Serce Azeroth” („Heart of Azeroth). Początkowo wydawało się, że zastąpi on graczom wyjątkowe artefakty z Legionu, tymczasem sam w sobie nie posiada on unikalnych zdolności. W trakcie gry będziemy powoli wzmacniać go, stale zwiększając jego siłę i poziom. Jest to o tyle istotne, że „Serce Azeroth” umożliwi nam korzystanie ze specjalnych pancerzy (maksymalnie trzech), które z kolei posiadają dodatkowe umiejętności dla naszych postaci. Pancerze te mają od dwóch, do czterech „kręgów”, w większości z nich znajduje się po kilka umiejętności, z czego wybrać możemy tylko jedną. Odblokowanie ich jest powiązane z poziomem „Serca Azeroth”, tak więc musimy dbać o jego rozwój, aby móc w pełni wykorzystać możliwości nowo zdobytego pancerza. System ten spełnia rolę dodatkowego progresu, po zdobyciu maksymalnego poziomu. Przyznam szczerze, że choć podchodziłem do niego sceptycznie, a same zdolności nie są specjalnie spektakularne (w większości wzmacniają już te, które posiadamy), to ma on zdecydowanie więcej zalet niż wad. Przede wszystkim, poszukiwanie wyposażenia z ulubionym wzmocnieniem może sprawić sporo frajdy i satysfakcji. Samo dobieranie umiejętności sprawia, że mamy większe możliwości w tworzeniu ulubionego „buildu”. Dodam tylko, że gracze są na tyle kreatywni, że Blizzard już wziął „pod lupę” kilka najczęściej wykorzystywanych przez graczy umiejętności z pancerzy. Ostatecznie, nowy system jest znacznie łagodniejszy dla osób, które lubią grać kilkoma postaciami, bądź specjalizacjami w ramach jednej klasy. Jeśli waszym powołaniem jest wspieranie i leczenie sojuszników na polu bitwy, ale od czasu do czasu lubicie też mocno przywalić, to wystarczy udać się do specjalnej postaci i (za symboliczną opłatą) możecie zresetować swój wybór, aby na nowo przydzielić umiejętności w pancerzach. Choć może nie tak efektowne jak artefakty klasowe z legionu, „Serce Azeroth” i system z nim powiązany prezentują się naprawdę dobrze i ciekaw jestem, jak Blizzard go rozwinie.

Ekspedycje, Warfronty i inne, czyli słów kilka o endgame’ie

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Awansowanie postaci do nowego maksymalnego poziomu – 120, w Battle for Azeroth jest naprawdę przyjemne. Jak już wspomniałem, aktywności mamy mnóstwo, fabuła jest naprawdę dobra, a przy okazji możemy wskoczyć na jakiś meczyk pvp, bądź do lochu z grupą przyjaciół. Jednak to, co interesuje większość z nas, to: co najnowszy dodatek może nam zaoferować w kwestii endgame’u, czyli fazy gry po osiągnięciu maksymalnego poziomu. Okazuje się, że całkiem sporo. Wśród największych nowości warto wymienić ekspedycje – instancje przeznaczone dla trzyosobowych grup. Wraz z towarzyszami wyruszamy na niezbadaną wyspę, a naszym zadaniem jest zebranie odpowiedniej ilości surowców. Problem w tym, że przeciwna frakcja również wysłała swoją grupę, z tym samym celem. Aktywność ta ma kilka poziomów trudności: na normalnym, heroicznym i mitycznym, mierzymy się tylko i wyłącznie z SI. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak w trybie pvp, ogólne zasady się nie zmieniają, ale naprzeciwko nas staje grupa złożona z graczy. Starcia są niesamowicie satysfakcjonujące, choć czasem bywa, że również niezwykle chaotyczne. Szczególnie gdy w jednym czasie z drużyną walczymy z silnym potworem i najeżdża nas przeciwna ekipa. Połączenie pve i pvp, w tym wypadku sprawdza się znakomicie.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Drugą, z głośno zapowiadanych nowości są Warfronty, to w zasadzie „świeżynka”, bowiem Blizzard udostępnił je dopiero w ostatnią środę. Pomimo nazwy, tryb ten wcale nie skupia się na rywalizacji pomiędzy graczami. Sami twórcy przedstawiają go jako „specjalne 20-osobowe rajdy, inspirowane RTS-owymi korzeniami Warcrafta”. Główna rozgrywka sprowadza się do tego, że jedna ze stron konfliktu sprawuje kontrolę nad danym regionem, a druga stara się go zająć. Niestety, cała rywalizacja skupiona jest wokół aktywności pve i gromadzeniu surowców. Dominująca daną strefę frakcja może wykonywać specjalne zadania i walczyć z unikalnymi bossami. Wszystko do czasu, aż nie dojdzie do próby przejęcia i strony nie zamienią się miejscami. Dla mnie warfronty są, póki co, sporym rozczarowaniem i traktuję je głównie jako ciekawostkę oraz szansę na dodatkowe wyposażenie. Sytuację ratuje nieco warmode – czyli nowy sposób na rozgrywkę pvp w Battle for Azeroth. Warmode możemy aktywować tylko w stolicy swojej frakcji, jeśli to zrobimy, otrzymamy stały dostęp do specjalnych zdolności, związanych z pvp. Niestety, wiąże się to z tym, że podczas eksploracji świata czy wykonywania zadań narażeni jesteśmy na ataki wrogich graczy.

Oczywiście do gry zawitały również nowe lochy – pięcioosobowy instancje pve, dostępne na trzech poziomach trudności. Oprócz tego, możemy liczyć na zaprezentowany w Legionie system Mythic+. Jest to najwyższy poziom trudności lochów, gdzie dodatkowo ogranicza nas czas, w którym musimy go pokonać i dodatkowe modyfikatory, które znacznie utrudniają potyczki z przeciwnikami. W sumie nowych lochów mamy dziesięć, pod względem designu nie rozczarowują i nawet po kilkunastu, kilkudziesięciu odwiedzinach bawią. Kilka uwag mam odnośnie bossów, choć większość z nich jest ciekawie zaprojektowana, a potyczki z nimi ciekawe, to niestety bywają też tacy, którzy nawet na najwyższych poziomach trudności nie sprawiają żadnego wyzwania.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

Co dalej?

Ze względu na jego konstrukcję i pochodzenie, niezwykle ciężko jest ocenić dodatek Battle for Azeroth zaledwie po trzech tygodniach od premiery. Blizzard wyraźnie nie chciał rewolucji po Legionie i postanowił tylko nieco odświeżyć oraz udoskonalić rozgrywkę w World of Warcraft. Moim zdaniem wyszło im to bardzo dobrze. Większość zmian i nowości jest zdecydowanie na plus, a w grze jest co robić i nawet najwięksi maniacy nie mogą narzekać. Oczywiście, nie wszystko wygląda tak pięknie. Rozwiązanie ze zdobywaniem dostępu (a raczej jego sposób) do nowych ras jest fatalne, a głośno zapowiadane Warfronty, póki co, nudzą po kilkudziesięciu minutach. Mimo wszystko, jeśli macie za sobą krótszą lub dłuższą przerwę od World of Warcraft, to uważam, że Battle for Azeroth jest idealnym momentem na powrót. Sam mam za sobą kilkumiesięczną przerwę i w nowym dodatku bawię się znakomicie. Co z osobami, które chcąc dopiero zacząć swoją przygodę z World of Warcraft? Też nie jest źle, jeśli nie znacie w ogóle historii świata, to możecie czuć się zagubieni, ale w trakcie rozgrywki zaczniecie łapać co i jak. Szczególnie, że obecnie przy zakupie Battle for Azeroth automatycznie otrzymujecie dostęp do wszystkich poprzednich dodatków i możliwość awansu wybranej postaci na 110 poziom tak, aby od razu móc zacząć nową przygodę. Czy Battle for Azeroth to najlepszy dodatek w historii World of Warcraft? Nie, ale jest w ścisłej czołówce i ma jeszcze czas żeby swój wynik poprawić.

World of Warcraft Battle for Azeroth recenzja

PLUSY:
  • Nowe obszary prezentują się znakomicie

  • Powrót do konfliktu pomiędzy Hordą a Przymierzem

  • Ekspedycje (w pvp) to najlepszy nowy tryb gry

  • Artefakt – „Serce Azeroth”

MINUSY:
  • Sposób otrzymania dostępu do nowych ras jest nieprzyjazny dla nowych i powracających graczy

  • Warfronty, póki co, rozczarowują
World of Warcraft: Battle for Azeroth
  • Wydawca: Blizzard Entertainment

  • Producent: Blizzard Entertainment

  • Platformy: PC

  • Cena: ok. 160 – 180 zł

Maciej Persona

Dziennikarz, kulturoznawca, z zamiłowania gracz i znawca zombie. Fan polskiej fantastyki oraz cięższych brzmień. Od pracy za biurkiem odpoczywa na siłowni lub biegając.

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *