Prognozy rozwoju polskiego rynku elektromobilnego

46 0
Przy optymalnym wykorzystaniu środków z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) w 2025 r. liczba pojazdów elektrycznych w Polsce będzie liczyła 300 tys. samochodów. Bez tego wsparcia po drogach jeździłoby ich 60 tys.

Według autorów raportu „Polish EV Outlook 2019”, opracowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) i firmę doradczą Frost & Sullivan osiągnięcie poziomu miliona „elektryków” jest możliwe pięć lat później. Ale tylko przy dodatkowym wsparciu, takim jak np. czasowe zwolnienie z VAT.

W 2018 r. w Polsce zarejestrowano 1,6 mln samochodów osobowych i dostawczych, w tym 60% używanych pojazdów z importu. Udział modeli elektrycznych w sprzedaży nowych samochodów wyniósł zaledwie 0,2% i zamknął się liczbie 1324 sztuk (wobec 1068 w 2017 r.). Rok po wejściu w życie Ustawy o Elektromobilności po polskich drogach porusza się w sumie ok. 3,5 tys. EV. Z kolei łączna liczba samochodów osobowych i dostawczych wynosi ok. 20 mln pojazdów.

Infrastruktura wspomaga rozwój

Według PSPA w 2017 r. najchętniej kupowanymi modelami zeroemisyjnymi w 2018 r. były Nissan LEAF i BMW i3. Klienci w polskich salonach mieli do wyboru łącznie 13 modeli całkowicie elektrycznych oraz 24 modele hybryd typu plug-in. Infrastruktura ładowania rozwijała się dynamiczniej niż flota. W ubiegłym roku zainstalowano 293 publicznie dostępne punkty, i w konsekwencji ich łączna liczba zwiększyła się z 552 w 2017 r. do 845 w roku 2018. 54% stanowiły szybkie punkty DC, a 46% dysponowało mocą mniejszą lub równą 22 kW.

Z raportu wynika, że wsparcie, które rząd zamierza wprowadzić w ramach Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, w tym dopłata do zakupu pojazdu elektrycznego w wysokości do 36 tys. zł i 150 tys. zł do infrastruktury ładowania, przyczyni się do wzrostu liczby samochodów i niskoemisyjnych. Według prognozy całkowity liczba samochodów elektrycznych w Polsce wyniesie w 2025 r ok. 300 tys. pojazdów. Czyli mniej więcej tyle, ile do tej pory zarejestrowano Norwegii.

Poziom niemal 700 tys. w Polsce osiągnąłby poziom w roku 2030 r., a dziesięć lat później liczba ta mogłaby wzrosnąć do 2,5 mln. Wprowadzenie dopłat do 2024 r., rozpędzi polski rynek do ponad 50 tys. samochodów elektrycznych rocznie. Według najbardziej optymistycznego, uwzględniającego wsparcie z FNT uzupełnione o czasowe zwolnienie z VAT sprawiłoby, że rynek rozwinąłby się do 0,5 mln samochodów EV w 2025 r., 1 mln w roku 2030 i 3,2 mln w roku 2040.

Według prognoz liczba publicznych punktów ładowania dostępnych w Polsce, wyniesie od 103,7 do 319,1 tys. Autorzy raportu przyjmując ogólnoeuropejski podział punktów ładowania: 85% AC (ładowanie standardowe) oraz 15% DC (tzw. szybkie ładowanie), w scenariuszu optymalnego wykorzystania środków FNT, do 2040 r. liczba szybkich punktów DC w Polsce wyniesie 37,4 tys. szt.

Autorzy raportu przekonują, że rozszerzenie katalogu zachęt jest konieczne, o ile polski rynek pojazdów zeroemisyjnych ma nabrać rozpędu. Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych obowiązuje od niemal roku i nie miała zbyt dużego wpływu na przyspieszenie tempa jego rozwoju. Dotąd użytkownicy elektryków zwolnienie z akcyzy, wyższe odpisy amortyzacyjne, możliwość korzystania z buspasów i darmowe parkowanie w płatnych strefach.

Dopłaty nie tylko w Polsce

Projekt rozporządzenia Ministra Energii wprowadzający dopłaty w ramach FNT nie odbiega od regulacji obowiązujących w innych krajach europejskich. Nabywcy pojazdów elektrycznych we Francji mogą liczyć na dopłatę w wysokości 6 tys. euro. Do tego dodatkowy bonus w wysokości do 2 tys. euro w przypadku wymiany starego, konwencjonalnego pojazdu z napędem elektrycznym.

Klienci w Niemczech mają prawo do premii środowiskowej w wysokości 4 tys. euro przy nabyciu samochodu zeromisyjnego lub 3 tys., gdy zdecydują się na hybrydę typu plug-in. Wysokie dopłaty przewiduje program rumuński: 9,5 tys. euro przy zakupie modelu całkowicie elektrycznego i 4,2 tys. euro w przypadku nabycia hybrydy typu plug-in. Dodatkowy bonus przysługuje w przypadku wymiany samochodu.

Obok niedostatecznie rozwiniętej infrastruktury ładowania, główną przyczyną małej liczby rejestracji nowych pojazdów elektrycznych pozostają wysokie koszty zakupu samochodów tego typu. Modele elektryczne w Polsce są bowiem dwukrotnie droższe od swoich konwencjonalnych odpowiedników.

Z przeprowadzonego przez PSPA badania społecznego „Barometr Elektromobilności 2018” wynika, że Polacy są w stanie zapłacić więcej za pojazd elektryczny. Jednak jego cena powinna być niższa o 35-48 proc. katalogowych cen elektryków. Czyli byliby skłonni wydać na elektryczny samochód od 80 do 90 tys. zł.

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *