Nissan Qashqai Tekna 1.6 dCi z systemem ProPILOT, test i recenzja. Elegancki crossover, który nie wydrenuje portfela

165 0
118 tys. 450 zł – tyle kosztuje samochód w wersji, która trafiła nam się do testów. Jedni powiedzą, że to dużo, inni że nie jest nieosiągalny. My sprawdziliśmy, czy jest wart swojej ceny

To kolejny samochód po Nissanie LEAF II, który trafił do testów Mobility (nasz test Nissana LEAF II można przeczytać tutaj). Ponownie jest to Nissan, w dodatku w najbliższym czasie nie ostatni, ale niech to pozostanie tajemnicą przynajmniej do końca sierpnia. Tym razem mieliśmy okazję jeździć crossoverem Qashqai w nowej wersji Tekna z systemem ProPILOT z silnikiem 1.6 dCi, w bardzo modnym ostatnio niebieskim kolorze. Dla wszystkich niewtajemniczonych – skrót dCi pochodzi od „direct common-rail injection”, czyli silnika diesla z bezpośrednim wtryskiem wykorzystywanego w większości samochodów Nissana. Rozwiązanie to  obejmuje szynę, podającą paliwo pod wysokim ciśnieniem do poszczególnych wtryskiwaczy każdego cylindra. Wariant  Tekna to jeden z wyższych dostępnych modelu Qashqai w ofercie producenta, te niższe to: Visia, Acenta, N-Connecta i Tekna+.

Qashqaia wyposażono go w elementy technologii Nissan Intelligent Mobility. Tym razem silnik był tradycyjny, a nie elektryczny jak w modelu LEAF II, co przekłada się na jego cenę. Najtańszy LEAF II z silnikiem elektrycznym kosztuje od niemal 160 tys. zł, natomiast Qashqai dostępny jest od 107 tys., a testowana wersja Tekna od nieco ponad 118 tys. (zależnie od wyposażenia dodatkowego).

Pierwsze wrażenie

Każdy, kto choć raz w życiu odbierał fabrycznie nowy samochód kupiony od dealera, zna ten zapach. To zapach nowego samochodu, który wraz z każdym miesiącem użytkowania nieubłaganie zanika. Rzut oka na deskę rozdzielczą i przejechane 5311 km sprawiło, że zajrzałem do dowodu rejestracyjnego. I wszystko jasne – data pierwszej rejestracji to 22 maja 2018 r., w momencie rozpoczęcia testów auto miało mniej niż 2 miesiące.

Przy pojemności silnika 1,6 litra,  model Tekna ma moc 130 koni

Nissan Qashqai jest samochodem pięcioosobowym. Przy pojemności silnika 1,6 litra,  model Tekna ma moc 130 koni. Auto sprawia wrażenie potężnego, według specyfikacji dopuszczalna masa całkowita tego modelu nieznacznie przekracza 2 tony, a masa własna to 1.6 tony. Przy takich gabarytach silnik wydawał się trochę mały. I rzeczywiście, przy wyprzedzaniu przez sekundę, dwie Qashqai musiał się „zebrać”, nie od razu nabierał rozpędu. Wpływ na to miała na pewno automatyczna skrzynia biegów, przy manualnej (są takie wersje) wyglądałoby to inaczej. Chwilę trzeba się było przyzwyczaić, ale nie było to uciążliwe.

Wysokość Qasquaia to niecałe 1.6 metra, co sprawia, że kierowca ma widok  zdecydowanie lepszy niż w standardowej osobówce. Rozmiary przekładają się na bagażnik o pojemności 410 litrów. Dodatkowo można skorzystać ze sprytnych schowków, które pomieszczą mniejsze, albo płaskie rzeczy.

Kogoś, kto jeszcze nie jeździł z systemem Start/Stop może zdziwić, że po hamowaniu np. przed czerwonym światłem samochód nagle gaśnie, co w automacie nie powinno mieć miejsca, gdy ma się wciśnięty pedał hamulca. Tak właśnie działa wspomniany system, puszczenie hamulca spowoduje, że Qashqai zapala bez potrzeby wykonania dodatkowych czynności. Podobnie jest, gdy po dojeździe do świateł zmienimy tryb skrzyni biegów z jazdy na postój. Tu także wystarczy przestawienie ponownie na tryb jazdy i można ruszać w drogę.

Żeby nie było tylko w samych superlatywach. Tak jak w poprzednim Nissanie wewnątrz znalazło się miejsce dla ekranu o przekątnej 7 cali. Do samego wyświetlacza nic nie mam, pokazuje to, czego akurat wymaga kierowca, gorzej z mapami. Do tego, że ostrzegały o zjeździe z trasy w ostatniej chwili, można było przywyknąć.  Nie wiem, czy ma to związek z faktem, iż testowany model był zarejestrowany w Czechach, ale mapom przydałaby się aktualizacja. O ile to, że nie ostrzegały o remoncie bardzo ważnej wylotówki z Warszawy, czyli ul. Bronisława Czecha można jeszcze wybaczyć, bo sprawa jest świeża, o tyle remont/budowa innej ważnej arterii – S17 już nie trwa od niedawna. Bez wdawania się w szczegóły – w pewnym momencie wbudowana nawigacja zwariowała, kazała jechać przez drogę, której nie ma.

I na koniec taka mała dygresja. Jak już wspomniałem, jeździłem na czeskich tablicach rejestracyjnych. Większość polskich kierowców, szczególnie w korkach, albo w sytuacjach, gdzie musiałem zmieniać pas, bez problemu mnie przepuszczała. Chciałbym wierzyć w uprzejmość rodaków, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że myśleli, że jestem z Pragi (tej czeskiej) i pogubiłem drogę.

Spalanie

Tym razem mieliśmy auto w testach nieco dłużej, więc był czas sprawdzić je zarówno w – pomimo wakacji – zakorkowanej Warszawie, jak i na trasie. Na desce rozdzielczej, jeśli chodzi o spalanie, mamy dwie dane. Jedna to średnie spalanie, a druga ile możemy przejechać na paliwie, które mam w baku. Jeśli chodzi o tę drugą cyfrę, to podchodziłbym z rezerwą, mniej „kłamie” wskaźnik ilości paliwa. Dlatego, że jest to obliczane na podstawie stylu jazdy konkretnego kierowcy, albo aktualnych warunków na drodze. Niejeden raz się przydarzyło, że liczba kilometrów do przejechania, zamiast systematycznie maleć, potrafiła wzrosnąć. Nie oznaczało to, że jakimś cudem przybyło w baku oleju napędowego, po prostu ekonomiczny styl jazdy sprawiał, że moglibyśmy na jednym tankowaniu jeździć dłużej.

Prawdziwą moc auto pokazało na trasie. Średnie spalanie wyniosło 6,3 litra

Jeśli chodzi o samo spalanie – Qashqai to nie jest małe auto. W mieście w krokach spalanie 10 litrów na 100 km nie może zaskakiwać. Wynik 8,9 litra/100 km można uznać za dobry. Prawdziwą moc auto pokazało na trasie. Średnie spalanie wyniosło 6,3 litra. Informacja, że maksymalna rozwijana prędkość to 183 km/h  może być prawdziwa. Testowany model chwilami jechał 170 km/h i podany wynik spalania był właśnie z tej przejażdżki. Przyznam się, że pedał gazu nie był wciśnięty do podłogi i Qashqai jeszcze byłby w stanie przyspieszyć. Choć mnie korciło nie sprawdziłem ostatecznie do ilu ze względu na obecność siedmioletniego człowieka na tylnym siedzeniu.

Osiągnięty wynik 6,3 litra pozytywnie mnie zaskoczył, za to zszokował inny. Komputer pokładowy obok osiągniętego przez mnie podał także najlepszy wynik spalania na trasie – 5,5 litra. Do tej pory zachodzę w głowę, czy osoba, która wówczas prowadziła, w ogóle mocniej naciskała pedał gazu.

Jedno trzeba przyznać – jak na crossovera przystało, Qashqai ma całkiem spory bak paliwa, a jego pojemność to 65 litrów. Jeśli nie mamy zbyt ciężkiej nogi, to jesteśmy w stanie na nim przejechać ponad 700 km na jednym tankowaniu.

ProPILOT

To właśnie wspomniany na początku element Nissan Intelligent Mobility. Tempomat, tylko bardziej rozbudowany i dla odróżnienia nazywany jest tempomatem inteligentnym.

Uruchomić go można w trakcie jazdy specjalnym przyciskiem na kierownicy (jest koloru niebieskiego, innego niż pozostałe i chyba nie ma związku z kolorem lakieru), a to, że ProPILOT jest włączony, widzimy na desce rozdzielczej. Samo jego uruchomienie sprawi, że auto będzie utrzymywało prędkość, jaką wcześniej jechało.

Jednak skoro ma w nazwie „inteligentny”, musi się czymś różnić od standardowych tempomatów. Innym przyciskiem na kierownicy można wskazać zadaną prędkość, którą Qashqai musi utrzymywać. Samochód utrzymuje także odległość od poprzedzającego go auta (gdy tamto zacznie zwalniać, nasze również, podobnie jest z przyspieszaniem) oraz trzyma się pasa ruchu. Do testów wybrałem świeżo oddaną obwodnicę Marek, więc pasy były nowe i Qashqai nie miał problemów z utrzymywaniem toru jazdy. W przypadku najechania na pas informował o tym wibracją kierownicy.

Samochód utrzymuje także odległość od poprzedzającego go auta oraz trzyma się pasa ruchu.

Skoro przy tym jesteśmy – korzystając z ProPILOTa, możemy puścić nogę z pedału gazu, ale kierownicę przynajmniej jedną ręką trzymać musimy. Ze względu na możliwość uśnięcia (choć mowa także o zasłabnięciach), gdy jedziemy w tym trybie, a nie trzymamy rąk na kierownicy, ProPILOT najpierw „upomni” się o nasze ręce wibracją, kolejnym ostrzeżeniem będzie sygnał dźwiękowy. Gdy i to nie pomaga, zaczyna delikatnie zwalniać aż do całkowitego wyhamowania. Jeśli będzie trwało mniej, niż 3 sekundy i kierowca w jakiejś formie zareaguje, auto samo ruszy w dalszą drogę.

Co ważne – funkcja ProPILOT nie usprawiedliwia wyłączenia zobowiązuje do wyłączenia myślenia kierowcy. Przy niespodziewanym zdarzeniu na drodze możliwa jest interwencja prowadzącego, czyli zarówno hamowanie, dodanie gazu, jak i zmiana pasa ruchu. Bez potrzeby wykonywania dodatkowych czynności. Pamiętajmy – ProPILOT ma nam ułatwiać jazdę, ale nie zwalnia z obowiązku bycia czujnym za kierownicą.

Gadżety

Zacznijmy od tego, czego nie było w testowanym modelu LEAF II. To panoramiczny dach, który można odsunąć przyciskami przy lusterku wewnętrznym. Jednak nie robi to z Qashqaia kabrioletu, dach pozostaje dachem. W słoneczne dni chwilami to może nawet przeszkadzać, bo słońce „atakuje” nie tylko przez przednią i boczne szyby, ale i dach. Za to jazda w nocy przy bezchmurnym gwieździstym niebie wszystkie niedogodności związane ze zbyt mocnym słońcem w ciągu dnia rekompensowała.

Reszta gadżetów już jest znana i z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w nowych Nissanach stanowi standard. Samochód wyposażony został na przykład w przednią i tylną kamerkę, które pokazują obraz przed i za autem, co ułatwia parkowanie. Qashqai ma także lampki ostrzegające, gdy inny uczestnik ruchu zbyt mocno się do nas zbliży. Z tą różnicą, że o ile w LEAFie były one w lusterkach zewnętrznych, o tyle w Qashqaiu są zamontowane wewnątrz.

Podobnie działa tryb „auto” w przypadku świateł i wycieraczek. Po uruchomieniu samochodu automatycznie włączają się światła do jazdy dziennej. Gdy nastanie zmierzch, samoczynnie przełączą się na tryb drogowy. Z wycieraczkami chodzi o to, że gdy zacznie kropić, włączą się same. W obu wypadkach kierowca w każdej chwili może przejść na tryb manualny.

Można go także otworzyć, korzystać z przycisku na klamce, ale trzeba mieć przy sobie kluczyk, który jest kluczykiem tylko z nazwy. Trzymamy go tylko w kieszeni albo we wnętrzu samochodu, który uruchamiamy i gasimy specjalnym przyciskiem.

Wnioski

Bez dwóch zdań – auto prestiżowe, solidne, bezpieczne. Nie oszukujmy się, dla zarabiającego średnią krajową w Polsce jest poza zasięgiem, ale dla tych z grubszym portfelem jest jak najbardziej dostępne. A oferuje możliwości, za które trzeba zapłacić, kupując auta marek uznawanych za prestiżowe. W efekcie posiadając Qashqaia można mieć takie same opcje  za bardziej przystępną cenę.

 

Specyfikacja techniczna w skrócie:

Wysokość całkowita (mm) – 1590

Długość całkowita (mm) – 4394

Szerokość całkowita (mm) – 1806

Masa własna min./maks. (kg) – 1469-1596

Dopuszczalna masa całkowita (kg) – 2005

Maks. ładowność (kg) – 536

Cena – od 118 tys. 450 zł

 

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *