Huawei obrało ostatnimi czasy dziwną taktykę, zamiast skupiać się na sobie i swoich produktach to regularnie atakuje konkurentów i dyskredytuje ich produkty. Oczywiście nie mam nic przeciwko agresywnej kampanii, ale w wypadku Huawei, to co wydawało się na początku dowcipne, teraz staje się po prostu śmieszne.
Huawei nie od wczoraj lubuje się w atakach na Apple. Ostatnimi czasy jednak wyjątkowo się to nasiliło. Nawet podczas wczorajszej prezentacji nowych urządzeń, chiński producent nie mógł darować sobie uszczypliwości w stronę Apple. Co więcej, oberwało się nie tylko amerykańskiemu producentowi, ale również Nintendo i ich hybrydowej konsoli – Switch.
Huawei dumnie wypunktowało jak to ich gamingowy smartfon – Mate 20 X, deklasuje Switcha i jest od niego pod każdym względem urządzeniem lepszym.
Pokrótce, porównano 7,2-calowy ekran OLED (FullHD+) Mate 20 X do 6,2-calowego ekranu LCD (720p) Nintendo Switch. Nie zapomniano również wspomnieć, że gamingowy smartfon Huawei pozwoli nam na ponad 6 godzin ciągłego grania na jednym ładowaniu, gdy Switch oferuje zaledwie 3 godziny. Wreszcie podkreślono również, że Mate 20 X otrzyma dedykowany kontroler-nakładkę (do kupienia osobno), który zapewni nam dostęp do fizycznego analoga i pada kierunkowego.
Rozumiem zachwalanie swojego produktu i podkreślanie jego zalet, ale trzeba czasami odnaleźć w sobie również trochę pokory. Nie da się zaprzeczyć, że Mate 20 X to sprzęt znacznie bardziej zaawansowany technologicznie niż Nintendo Switch, ale również znacznie od niego droższy. Mate 20 X to wydatek rzędu 899 Euro, w tej cenie możemy zakupić niemal trzy hybrydowe konsole Japończyków.
Drugą, jeszcze ważniejszą, sprawą jest to, że choć gry na Androida prezentują się coraz lepiej, to próżno szukać tam takich znakomitych produkcji jak: The Legend of Zelda: Breath of the Wild, Super Mario Odyssey czy Xenoblade Chronicles 2. Ostatecznie Huawei (choć nie tylko) musi się nauczyć, że w gamingu, najważniejsze są gry, a nie sprzęt.
