Honor View 20 – test i recenzja. Zwiastun końca ery notcha

27 0
Czy flagowe smartfony zawsze muszą być drogie? Czy chcąc mieć najmocniejsze podzespoły i najnowsze rozwiązania technologiczne zawsze musimy zapłacić grubo ponad 4000 zł, do czego namawia nas Samsung czy Apple, a ostatnio nawet Huawei swoim Mate 20 Pro? Nie! Najlepszym przykładem jest testowany dziś telefon, który dodatkowo ma szansę być zapamiętany, jako początek końca „ery notcha”, zapoczątkowanej w 2017 roku przez Iphone X. Przed państwem Honor View 20 – pierwszy smartfon z dziurką na aparat w ekranie. Flagowiec w cenie 2899 zł!

Zestaw sprzedażowy jest dość standardowy i obejmuje kabelek USB C, ładowarkę SuperCharge, dokumentację, igłę, silikonowe etui na plecki oraz oczywiście sam smartfon. Wszystko to zamknięte w pudełku wykonanym z twardej tektury. Wodotrysków więc nie ma, ale nie one mają tu przyciągać uwagę, a sam sprzęt. A ten jest sprzedawany w Polsce w dwóch wersjach kolorystycznych – Phantom Blue oraz Phantom Red. Obydwie tylko w wersji z 8 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej. Cena na start to wspomniane już wcześniej 2899 zł. Poza granicami naszego kraju telefon dostępny jest również w kolorze Midnight Black oraz Sapphire Blue, a także z mniejszą ilością pamięci (6 GB RAM oraz 128 GB pamięci na dane). Pamiętajmy o tym, kupując smartfon w zagranicznych sklepach internetowych.

Honor View 20

Zjawiskowy wygląd

Biorąc do ręki smartfon Honor View 20 nie sposób nie zwrócić uwagi na efektownie błyszczące szklane plecki, pokryte nanopowłoką Aurora. Wzór w kształcie litery „V” mieni się nie tylko pod światło, a dodatkowo sprawia wrażenie bycia w ciągłym ruchu. Wygląda to naprawdę świetnie. Z przodu, pod taflą hartowanego szkła znajdziemy zaokrąglony na rogach ekran IPS, stanowiący niespełna 86 % powierzchni frontu. Mamy więc do czynienia z prawdziwym „bezramkowcem”. U góry, po lewej stronie znajdziemy oczywiście słynną dziurkę w ekranie o przekątnej 4,5 mm, będącej miejscem na przedni aparat do selfie. Tak naprawdę nikt nie dziurawił fizycznie matrycy, po prostu została zdjęta jedna z warstw, dzięki czemu uzyskano względną przeźroczystość. No ale liczy się efekt. A ten jest naprawdę bardzo dobry. Dziurka nie przeszkadza, dobrze się komponuje i w mojej ocenie prezentuje się lepiej od notcha. Zapewne rozwiązanie to będziemy spotykać coraz częściej na rynku. Wystarczy wspomnieć, że wykorzystuje je zaprezentowany kilka dni temu Samsung Galaxy S10. Obydwie tafle szkła są połączone metalowym korpusem i całościowo telefon wygląda szalenie efektownie i nowocześnie. Idealny wybór dla miłośników wyszukanego stylu.

Niestety obudowa dość łatwo zbiera odciski palców i jest stosunkowo śliska, zawsze jednak możemy założyć np. etui dołączone do zestawu. Z niezaprzeczalnych minusów należy wymienić tylko brak wodoodporności oraz wystawanie z obrysu obudowy obiektywów aparatu głównego. Są one ulokowane, wraz z diodą LED w lewem górnym rogu plecków, nieco powyżej czytnika linii papilarnych. U dołu aluminiowej ramki znajdziemy port USB C 3.1 oraz głośnik monofoniczny. Na przeciwległym krańcu producent umieścił gniazdo miniJack oraz port podczerwieni.

Ekran z dziurą

Producent zastosował w tym modelu 6,4 calową matrycę IPS o rozdzielczości 2310 x 1080, co oznacza niestandardowe proporcje 19,2/9 i zagęszczenie pikseli na poziomie 398 ppi. Pojedyncze piksele są więc praktycznie niedostrzegalne. Warto dodać, że mamy do czynienia z płaskim ekranem, podobnie jak np. w Huawei Mate 20. Kąty widzenia należy określić jako bardzo dobre, kolory są żywe i nasycone, a maksymalna jasność ekranu spokojnie wystarczy do pracy w słoneczny dzień. Minimalna też jest w porządku. Oczywiście to IPS, a nie AMOLED, tak więc czerń nie jest idealnie czarna. A w związku z tym możliwość zamaskowania dziurki na kamerę poprzez wyświetlenie czarnego paska u góry sprawdza się średnio. Niemniej jest taka możliwość. Poza tym możemy wyregulować temperaturę barwową, bądź skorzystać z filtra światła niebieskiego.

Honor View 20

Demon wydajności

Jeśli chodzi o podzespoły, to Honor View 20 wyposażono w najnowszy, ośmiordzeniowy procesor HiSilicon Kirin 980 (4 x 1,8 Ghz, 2 x 1,92 Ghz, 2 x 2,6 Ghz) wsparty układem sztucznej inteligencji. Jest to pierwszy na świecie układ SoC do urządzeń mobilnych wykorzystujący 7 nm proces litograficzny! Wspiera go układ graficzny Mali-G76 MP10 oraz 8 GB pamięci RAM. W benchmarkach smartfon standardowo uzyskuje wyniki na poziomie ubiegłorocznych flagowców, ALE po włączeniu trybu wydajności, zwanego przez producenta GPU Turbo 2.0 sytuacja nabiera rumieńców. Smartfon bowiem powoli zbliża się do wyników… Galaxy S10. I tak:

AnTuTu Benchark 7.1.4:

Standard: 259 341 pkt

GPU Turbo 2.0: 308 465 pkt

3D Mark – test Sling Shot Extreme:

Standard: OpenGL E.S 3.1 – 3630 pkt / API Vulkan – 5027 pkt

GPU Turbo 2.0: OpenGL E.S 3.1 – 4267 pkt / API Vulkan – 5012 pkt

Oczywiście w związku z powyższym każda gra ze sklepu Google Play powinna działać płynnie w najwyższych ustawieniach i to jeszcze przez wiele miesięcy. Asphalt 9 podczas trwania testów nie sprawiał najmniejszych problemów.

W codziennym użytkowaniu Honor View 20 działał niezwykle płynnie bez względu na okoliczności, co oczywiście nie jest zaskoczeniem. Mamy bowiem do czynienia z jednym z najwydajniejszych smartfonów na rynku. Z 256 GB pamięci wewnętrznej, do naszej dyspozycji pozostaje ok. 222 GB. Nie mamy możliwości jej rozbudowy, ale przy tej ilości pamięci wbudowanej nie powinno to być problemem.

Zaplecze komunikacyjne

HiSilicon Kirin 980 obsługuje LTE kategorii 21, co w teorii umożliwia pobieranie plików z prędkością aż 1,4 Gb/s. W praktyce, w programie Speedtest udało mi się uzyskać „jedynie” 68,4 Mb/s (sieć Orange, okolice Warszawy). Nie jest to zły wynik, a w samym centrum zapewne byłby jeszcze lepszy. Producent chwali się zastosowaniem potrójnej anteny Wi-Fi i faktycznie, podczas trwania testów połączenia były zawsze stabilne. Łączyć możemy się zarówno w paśmie 2,4 Ghz, jak i 5 Ghz. Smartfon jest pełnym dual-SIMem, w formacie nano. Z pozostałych modułów należy wymienić Bluetooth 5.0, port podczerwieni, GPS oraz NFC. Wszystkie działały bezproblemowo. Jest również miniaturowa dioda powiadomień, ukryta w głośniku do rozmów. Zabrakło jedynie radia FM. Do wymiany danych z komputerem służy szybki port USB C 3.1.

Zabezpieczenia

Do dyspozycji mamy znany i lubiany tandem czytnik linii papilarnych + odblokowywanie za pomocą skanu twarzy. Obydwa rozwiązania mogą być oczywiście włączone jednocześnie i wzajemnie się uzupełniać. W zależności od sytuacji. Czytnik linii papilarnych został umieszczony w górnej części tylnej obudowy, moim zdaniem lekko niefortunnie. Nawet osoba o większych dłoniach musi nienaturalnie wygiąć palec, żeby w niego trafić. Pomijając ten fakt, czytnik działa bardzo szybko i precyzyjnie. Podobnie sprawa ma się ze skanerem twarzy. 9/10 udanych prób odblokowania za pierwszym razem. Jedynie w naprawdę słabym świetle mogą być z nim niewielkie problemy. Oczywiście nie musimy korzystać z tych udogodnień, wybierając zwykłe hasło lub symbol do narysowania.

Honor View 20

Magic 2.0

Honor View 20 działa pod kontrolą Androida w wersji 9.0 z autorską nakładką Magic 2.0. Nowość? Nic z tych rzeczy. To po prostu delikatnie zmodyfikowana nakładka EMUI 9.0 ze smartfonów Huawei. Producent zmienił nazwę zapewne w celu zwiększenia wrażenia odrębności marek. Każdy, kto korzystał z telefonów Huawei, poczuje się więc jak w domu. Mamy więc obsługę motywów, autorskie aplikacje do obsługi multimediów, możliwość nagrywania ekranu czy aplikacje do optymalizowania działania urządzenia. Możemy również włączyć przycisk wiszący, bądź zmienić rodzaj ekranu głównego, na klasyczny – z szufladą na aplikacje. System oczywiście działa szybko i stabilnie, a wszystkie opcje są ułożone przejrzyście.

Jakość dźwięku

Jakość połączeń głosowych była w porządku przez cały okres trwania testów. Z kolei na złączu miniJack dźwięk jest przyjemny dla ucha z lekko podkreślonym basem. Brakuje jednak trochę przestrzenności sceny. Maksymalny poziom głośności umożliwi jednak komfortowy odsłuch nawet w miejskim gwarze. Do naszej dyspozycji oddano efekty dźwiękowe Huawei Histen, niemniej z czterech dostępnych ustawień polecam wybrać Auto lub Standardowy. Pierwszy z nich brzmi najlepiej, natomiast w drugim będziemy mogli skorzystać z korektora barwy dźwięku. Pozostałe dwa – Audio 3D i Naturalny nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Wbudowany głośnik monofoniczny jest co prawda odpowiednio głośny, ale ma wyraźnie płaską barwę. Na najwyższym poziomie głośności słychać ponadto lekkie przestery. Tak więc w tym przypadku szału nie ma.

Honor View 20

Aparat 48 MP i wiele więcej

Honor View 20 został wyposażony (w teorii) w dwa obiektywy aparatu głównego, ale drugi z nich to nic innego jak sensor TOF 3D, czyli jednostka dedykowana do pomiaru głębi obrazu. O tym jednak potem. Główna matryca to imponujące 48 MP (4/3, max 8000 x 6000), umieszczone na matrycy CMOS firmy Sony, o fizycznej wielkości ½ cala. Zastosowana optyka ma jasność f/1.8, a całość wspiera pojedyncza, ale skuteczna dioda doświetlająca. Niestety, aparat nie jest wyposażony w optyczną stabilizację obrazu.

Interfejs aparatu jest bliźniaczo podobny do tego z ostatnich topowych smartfonów Huawei. Jest więc w miarę przejrzyście, pomimo mnogości opcji. Dostęp do wspomagania AI czy HDR jest bezproblemowy. Jest poziomica i możliwość zapisu plików w formacie RAW. Oczywiście do naszej dyspozycji oddano również tryb profesjonalny, z maksymalnym czasem naświetlania do 30 sekund.

Przechodząc do samej jakości zdjęć – w dobrym oświetleniu są one naprawdę świetne. Oczy cieszy bogactwo detali, świetna ostrość i dobry balans bieli. Barwy są z kolei odwzorowane naturalnie, a tryb AI tylko delikatnie je podkręca. Wykorzystywanie za każdym razem pełnej rozdzielczości 48 MP nie ma za bardzo sensu, ze względu na wielkość pliku wynikowego, ale warto ją wykorzystać w przypadku, gdy chcemy zrobić np 2 krotny zoom. Będzie to oczywiście w teorii przybliżenie stratne, ale w praktyce przy tej rozdzielczości nie możemy mówić o wyraźnym spadku jakości. Zdjęcia portretowe wychodzą bardzo ładnie, z trafnie oddzieloną postacią od reszty tła. To zasługa wspomnianego już wcześniej TOF 3D. Podobnie zresztą jak bardzo sprawnie działający AF czy efekty AR. Po zmroku wypada z kolei skorzystać z dobrodziejstw macierzy Quad Bayer, która grupuje światło z 4 sąsiadujących pikseli, by uzyskać jaśniejsze zdjęcia o niskim poziomie szumów. Wtedy rozdzielczość spada z 48 MP do 12 MP, efekty są jednak zauważalne i to w każdych warunkach z mniejszą ilością światłą. W trybie automatycznym lub AI ujęcia mają stosunkowo dużo detali, są jasne, ale czasami wychodzą lekko nieostre z zauważalnym kolorowym szumem. Włączając tryb nocny ilość detali jeszcze wzrasta, a ujęcia są wyraźnie ostrzejsze. W jednym i drugim przypadku barwy potrafią być jednak przejaskrawione. Reasumując ujęcia nocne wypadają naprawdę nieźle, ale po poziomu np. Huawei Mate 20 Pro trochę brakuje.

Honor View 20 - Zdjęcie tryb auto
Honor View 20 – Zdjęcie tryb auto
Honor View 20 - Zdjęcie tryb nocny
Honor View 20 – Zdjęcie tryb nocny

Filmy możemy kręcić maksymalnie w 4K przy 30 kl/s. Ujęcia są pełne detali, ale momentami rzuca się w oczy brak optycznej stabilizacji obrazu. Jest w prawdzie stabilizacja elektroniczna, ale nie zawsze daje ona radę Możemy oczywiście kręcić również w 1080p przy 60 kl/s, albo włączyć tryb slow motion (720p, 960 kl/s) dla efektownych ujęć. Na uwagę zasługuje szybki i płynnie działający AF.

Przedni aparat to 25 MP matryca z optyką o świetle f/2.0. Sprawdza się on dobrze. Ujęcia są pełne detali, a efekty rozmytego tła prezentują się naprawdę nieźle (w trybie portretowym). Czasami balans bieli zostaje niepoprawnie dobrany, jednakże nie są to częste przypadki. Reasumując – do zdjęć na portale społecznościowe jak znalazł.

Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Brakuje tu trochę obiektywu szerokokątnego, który chętnie zamieniłbym z TOF 3D. Nie zrozumcie mnie źle – ta technologia działa, ma potencjał i oprócz tego co już wymieniłem, możemy dzięki niej wykorzystać nasz smartfon również jako sensor ruchu w grach 3D na dużym ekranie. Coś a la kinekt od Microsoftu. Do tego trzeba dokupić jednak specjalną przejściówkę. Te wszystkie zastosowania będą w moim odczuciu używane jednak rzadziej, niż byłby obiektyw szerokokątny (przydatny na co dzień).

Akumulator i SuperCharge

Producent zastosował tu ogniwo o pojemności 4000 mAh, dokładnie takie samo jak w Huawei Mate 20. Sprawdza się ono w tej konfiguracji więcej niż dobrze. Półtora dnia intensywnego użytkowania lub nawet dwa i pół cyklu mieszanym, to czasy realne do osiągnięcia. W teście ciągłego odtwarzania wideo w 720p na najwyższy poziomie jasności ekranu smartfon uzyskał 594 minut. To bardzo dobry wynik. W kwestii ładowania, niestety nie znajdziemy tu opcji ładowania indukcyjnego. Do zestawu dołączono za to szybką, 22 W ładowarkę SuperCharge, przy pomocy której naładujemy baterię do pełna w niespełna 80 minut. Po 30 minutach ładowania możemy już liczyć na ok. 55% na pasku baterii. Dobra robota!

Honor View 20

  • 10/10
    Wzornictwo - 10/10
  • 9/10
    Jakość wykonania - 9/10
  • 9/10
    Ekran - 9/10
  • 10/10
    Wydajność - 10/10
  • 8/10
    Oprogramowanie - 8/10
  • 9/10
    Aparat - 9/10
  • 8/10
    Akumulator - 8/10
  • 9/10
    Opłacalność - 9/10
9/10

WERDYKT

Honor View 20 to pierwszy smartfon z dziurką w ekranie na przednią kamerkę. Będzie ona prawdopodobnie nowym rynkowym trendem, wypierającym klasycznego już notcha – zawitała już w końcu m.in. do Samsunga Galaxy S10. Mamy więc do czynienia z prekursorem, ale na tym lista zalet się nie kończy. Bardzo wysoka wydajność, atrakcyjny design, 48 MP aparat główny czy obsługa LTE kat. 21 to tylko wybrane jego atuty. A koszty? 2899 zł za flagowy smartfon to cena wręcz promocyjna w obliczu najnowszych konstrukcji Samsunga czy Apple. Moim zdaniem to aktualnie jeden z najlepszych telefonów na rynku w cenie do 3000 zł. Gorąco polecam.

Michał Nowakowski

Z "Mobility" związany od lipca 2016 r. i nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, wcześniej przez kilka miesięcy współpracował w CD-Action. Telefony i mobilne technologie przenikają się w jego życiu od 1998 r., kiedy to w domu pojawiła się Nokia 3110. Do tego stopnia, że aktualnie pracuje na etat w autoryzowanym serwisie Samsunga, po godzinach testując sprzęty i pisząc artykuły do naszego pisma. W chwilach wolnych od elektroniki (nie ma ich zbyt wiele) grywa w snookera. Lubi też napić się dobrej whisky, oglądając m.in. "House of Cards".

Related Post

Oppo Find X – recenzja

8.6/10
Posted by - 3 czerwca 2019 0
Marka OPPO, obecna na ponad 40 rynkach i od przeszło 11 lat tworząca unikalne technologie na rynku mobile, 31 stycznia weszła…

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *