Google Tasks, czyli lista zadań Google na Androida – krótka recenzja

390 0
Może się to wydawać abstrakcją, ale aż do teraz Google nie udostępnił natywnego klienta swojej listy zadań dla Androida. Abstrakcją, bo zdecydowana większość usług jest już od dawna dostępna w Google Play, a „Zadania” stanowiły niechlubny wyjątek. W końcu doczekaliśmy się nowej aplikacji, choć otwartą kwestią jest, czy tego właśnie oczekiwaliśmy…

Zadania mogliśmy dotychczas obsługiwać zarówno w Gmailu, jak i Kalendarzu Google, choć – chyba się zgodzicie – interfejsem oraz funkcjonalnością znacznie odstawały od rozwiązań serwowanych przez internetowego giganta. Lista wyglądała, jak „z innej epoki”, dostarczając tylko tekstowe informacje, ewentualnie grupujące zadania podrzędne. Była tylko możliwość określenia daty wykonania zaplanowanego zadania i ewentualnego powiązania go z wiadomością e-mail. No dobrze, można było jeszcze przypisać je do odpowiedniej listy… „Serio? To wszystko?” – spytacie, znając konkurencyjne rozwiązania w postaci Evernote, Wunderlist, Todoist, Any.do, Trello. Odpowiedź może być tylko twierdząca, co wcale nie musi oznaczać niczego złego. I dzisiaj ta funkcjonalność wcale się nie zmieniła, chociaż przybrała całkowicie nowe szaty, o czym możecie przekonać się poniżej.

 

Z nowej listy zadań można już korzystać w Gmailu po aktywacji nowego wyglądu:

Co ciekawe, w Kalendarzu Google nie uświadczymy odświeżonej wersji – nadal „Zadania” występują w swojej leciwej formie.

Tyle, jeśli chodzi o wersję stacjonarną, ale co z mobilną?

Trzeba przyznać, że programiści Google zaskoczyli użytkowników nowym interfejsem. Po raz pierwszy możemy bowiem doświadczyć nowych wrażeń z odświeżonego Material Design. Przycisk „hamburgera” wywołujący panel boczny został – wraz z całą belką funkcyjną – przesunięty na dolną krawędź ekranu. Nad nim z kolei mocno rzuca się w oczy duży niebieski przycisk „Dodaj nowe zadanie”, który w dotychczasowych rozwiązaniach graficznych przyjmował raczej okrągłą postać przy prawym, dolnym rogu ekranu. I to trzeba ocenić jak najbardziej pozytywnie, bo przy dużych ekranach zdecydowanie łatwiej sięgnąć do dolnego paska, niż wędrować palcami po całym pulpicie.

 

 

Już po samych zrzutach ekranu łatwo wywnioskować kierunek, który został obrany przez programistów Google – ma być „do bólu” intuicyjnie, a czas spędzany na dodawanie zadania zminimalizowany do niezbędnego minimum – w końcu liczy się jego wykonanie, a nie zarządzanie nim w aplikacji. I to na pewno się udało. Jednym kliknięciem wywołujemy „nowe zadanie”, wprowadzamy nazwę i gotowe. Nic więcej nie trzeba robić. Sęk w tym, że też niewiele więcej można, bo zakres funkcjonalny mobilnej aplikacji jest odbiciem przeglądarkowego odpowiednika. W dodatku, niepełnym, bo o ile można przenieść maila z poczty do listy zadań na komputerze, to już na telefonie otworzenie podłączonej wiadomości nie będzie możliwe, a o wykonaniu takiej operacji z poziomu telefonu w ogóle nie można mówić na ten moment – być może to kwestia aktualizacji Gmaila, ale jednak.

Istnieje oczywiście możliwość określenia terminu realizacji, ale – co też może być dla niektórych nie do przyjęcia – tylko na konkretny dzień. Nie ma możliwości konfiguracji konkretnej godziny realizacji zadania. Z kolei przewagą nad wersją stacjonarną jest obsługa gestów i funkcji dotykowych – zadanie szybko można oznaczyć jako wykonane lub przenieść o poziom wyżej poprzez jego „uchwyt” i przesunięcie. Warto jeszcze wspomnieć, że jeśli korzystamy z kilku kont Google, możemy w każdej chwili przełączyć się na inne, by dostać się do list powiązanych z danym kontem (przy pomocy „hamburgera” w lewym, dolnym rogu ekranu).

Czy czegoś brakuje?

Na powyższe pytanie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Patrząc z perspektywy użytkownika, który do tej pory korzystał z konkurencyjnych rozwiązań (wymienionych we wcześniejszych akapitach), może się okazać, że nowa „Lista zadań” jest wręcz wybrakowana i całkowicie niezdatna do użytku. Nie dodamy tutaj żadnych załączników, nie wrzucimy fotki, lokalizacji, czy nawet konkretnego terminu realizacji. Pytanie tylko, czy rzeczywiście tego potrzebujemy? Może się bowiem okazać, że dodanie zadania będzie czasochłonne, a może wręcz graniczyć z terminem jego wykonania. Brakuje godziny realizacji? Masz przecież kalendarz, więc czy faktycznie chcesz być bombardowany przypomnieniami? Wszystko zależy od użytkownika.

A co z Google Keep?

To kolejne pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź, patrząc na nowy ruch Google. Ten notatnik mógł bowiem śmiało przystawać do konkurencji, oferując szereg funkcji, których próżno szukać w nowej aplikacji. Można go było też używać jak listy zadań, bo sam interfejs aplikacji był bardzo elastyczny pod tym względem. Co więcej, do każdej pozycji można było dodać przypomnienie, które od razu trafiało do Kalendarza. Jak na dłoni widać, że Google ma gotowe rozwiązania, tylko teraz musi je umiejętnie rozdysponować. A wygląda na to, że będzie próbował to zrobić, bo w nowym Gmailu mamy dostęp do Keepa, który prezentuje się nam jako bardzo podstawowy notes z jeszcze skromniejszymi opcjami niż tytułowa usługa. Ale być może to tylko wina fazy rozwojowej nowej usługi. I oby tak było.

Podsumowanie

„Lista zadań Google: łatwo planuj i osiągaj cele”, bo tak brzmi pełna nazwa aplikacji, dosadnie oddaje zamysł twórców. Jest bardzo łatwo, bardzo przejrzyście, od użytkownika wymaganych jest minimum operacji. Być może właśnie ta „prosta droga” będzie kolejnym sukcesem Google. Z czystym sumieniem można ją polecić wszystkim, którzy są „głęboko zanurzeni” w ekosystem Google, posługując się jego aplikacjami na co dzień. Jeśli jednak szukacie czegoś więcej niż tekst, niż dzień realizacji, skorzystajcie z aplikacji wymienionych w niniejszym artykule.

 

Zalety:

  • Bardzo przyjazny interfejs użytkownika
  • Minimalna liczna kroków do założenia zadania
  • Możliwość przełączania się między kontami Google i listami zadań

Wady:

  • Uboga funkcjonalność
  • Brak możliwości otworzenia maila powiązanego z zadaniem

Related Post

Nokia sprzedała HERE Maps

Posted by - 3 sierpnia 2015 0
Stało się. Nokia sprzedała właśnie jedną ze swoich ikon – czyli popularną aplikację offline’ową HERE Maps. Nowymi nabywcami zostało motoryzacyjne…

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *