Brzmi niewiarygodnie? A jednak jest prawdą. Przyczyną całego zamieszania jest niepozorne urządzenie o nazwie BoomStick.
Ten mały gadget to coś w rodzaju przejściówki, którą z jednej strony podłącza się do gniazda jack w telefonie, zaś z drugiej strony wkłada się wtyczkę słuchawek.
Po wykonaniu tej operacji i włączeniu muzyki rezultat jest zaiste zadziwiający. Okazuje się bowiem, że używając tanich słuchawek można usłyszeć dźwięki i instrumenty nie do wyłowienia podczas słuchania przez słuchawki podłączone bezpośrednio do smartfona.
Jeszcze ciekawszy efekt jest podczas oglądania video. Wydaje się bowiem, że dźwięk doskonale nas otacza, przybliża i oddala potęgując wrażenia obrazu.
Co jest źródeł tych efektów? Według właściciela patentu, firmy BoomCloud 360, całość magii oparta jest o specjalny chip, który na bieżąco analizuje ścieżkę dźwiękową, wyodrębnia z niej poszczególne dźwięki i modyfikuje oraz optymalizuje je dla najlepszego efektu.
Oczywiście BoomStick nie jest pozbawiony wad. Jak każda przejściówka nie jest najwygodniejszy do noszenia. Potrafi ciągnąć kabel i musimy zmagać się z plątaniną dodatkowych przewodów. Poza tym, jego sterowanie mogło by być bardziej intuicyjne. Oprócz włącznika zasilania zainstalowano w urządzeniu także włącznik samego oprogramowania. Według producenta po to, aby można było usłyszeć różnicę w jakości dźwięku bez oraz z działającym urządzeniem. Trochę bez sensu.
BoomStick kosztuje 99 dolarów i będzie dostępne w masowej sprzedaży od połowy marca.
Jeszcze jedno – po podłączeniu BoomStick do słuchawek za 2 tyś – efekt urywa głowę.