Było i będzie, czyli 9 technologii, które przetrwały próbę czasu

300 0
Skoro pojawiła się lista z nowinkami technologicznymi i rozwiązaniami, które miały zrewolucjonizować rynek mobilny, a dziś mało kto o nich pamięta, to dla równowagi wypadałoby przygotować podobną listę. Ale rzeczy, które trafiły w gust, cieszyły się, cieszą i prawdopodobnie długo jeszcze cieszyć się będą popularnością. Oto i ona – podobnie jak poprzednia, tak i ta lista jest subiektywnym wyborem redakcji, kolejność na liście jest przypadkowa (czytaj – w takiej kolejności przyszło to twórcom do głowy)

 

Ekran dotykowy – oficjalnie za rewolucję uznaje się wprowadzenie iPhone’a, tego pierwszego, ale to nieprawda. Formalnie w 1992 roku na rynek trafiła słuchawka Simon, która była efektem współpracy IBM i firmy Bellsouth (jeszcze się nie mówiło smartfony). Ale teraz to już nieistotne.

Pomysł błyskawicznie znalazł uznanie wśród użytkowników, wraz z nim poszły dodatkowe możliwości – robienie zdjęć, filmów, komunikatory z możliwością ich przesyłania, albo transmisji na żywo, gry i wiele wiele innych. Dziś nawet telefony uznawane za proste, np. dla Seniorów, mają dotykowe wyświetlacze. Rynek dla telefonów z klawiaturą nie jest zamknięty, ale to dotykowce rządzą i mają władzę absolutną. Tak naprawdę co najmniej połowa poniższej listy ma swoje początki w popularyzacji smartfonów z dotykowym wyświetlaczem.

WiFi – skrót od angielskiego Wireless Fidelity, czyli możliwość korzystania z zasięgu bezprzewodowego internetu bez konieczności zużywania pakietu danych z abonamentu (albo wykupionego w taryfach pre-paid). Szczególnie w domach i firmach technologia zyskała gigantyczną popularność – sygnał szerokopasmowego internetu dostarczany jest do gniazdka sztywnym łączem, a następnie „rozsiewany” jest na całe pomieszczenie. Dzięki temu nie trzeba podłączać każdego użytkownika kablem, tylko wszystkie urządzenia można zalogować do sieci WiFi – od smartfona po laptopa, a nawet co nowsze telewizory. Jako, że sygnał dostarczany jest stałym łączem sygnał jest stabilny (w przeciwieństwie do mobilnego internetu). Pojawia się coraz więcej darmowych publicznych sieci WiFi, np. w parkach, kinach, teatrach, autobusach i gdzie tylko dusza zapragnie, co obniża rachunki z korzystania z sieci nawet, gdy jest się ciągle zalogowanym, ale mimo wszystko ciągle w darmowym zasięgu.

Podobnie jest z wyjazdami za granicę, gdzie chętnie korzystamy z hotelowego WiFi nie płacąc za roaming.  Pojawiają się różne mutacje WiFi, np. WiFi Calling, czyli możliwość prowadzenia rozmów i wysyłania SMS-ów za pośrednictwem sieci Wi-Fi. Po sieci krąży ostatnio mem – młoda zapłakana dziewczyna siedzi na pomoście nad jeziorem ze smartfonem w ręku i podpis: „Pojechała na Mazury i nie miała zasięgu WiFi”. Znamienne. WiFi wygrało, chociaż były technologie, które miały je zastąpić, choćby WiMAX.

Komunikatory i serwisy społecznościowe – coś, co zdobyło gigantyczną popularność dzięki dużym dotykowym wyświetlaczom, a będące skutkiem ubocznym ekspansji sieci WiFi i coraz niższych cen za transmisję danych. Początkowo było zarezerwowane dla komputerów, domowego zacisza, czy biura, a wyszło na ulice i to dosłownie. Dzięki smartfonom i mobilnym wersjom aplikacji (stosownie lżejszym) posiadacze zyskali bezprzewodowy dostęp do serwisów społecznościowych, do których mogą wrzucać zdjęcia zrobione bezpośrednio urządzeniem niemal w tym samym momencie. Do tego komunikatory, które zastąpiły tak popularne jeszcze niedawno SMS-y. Rewolucja, która nastąpiła tak błyskawicznie, że chyba ciężko wskazać moment jej początku. Teraz każdy, albo 95% z nas ma mobilny dostęp do serwisów społecznościowych i messengerów i mniej lub bardziej świadomie (albo bezwiednie) z nich korzysta. Często to jest zresztą łatwiejsza forma kontaktu, niż rozmowa telefoniczna, wystarczy tylko wyciszyć dźwięki urządzenia i trzymać je na kolanach pod stołem. A pogadać nie zawsze się da.

Aparat fotograficzny – tak jak komunikatory odesłały na powolną śmierć wiadomości tekstowe i multimedialne, tak aparaty fotograficzne w telefonach wysłały na śmierć proste aparaty cyfrowe nazywane małpkami. Tylko tym razem nie była ona powolna, a błyskawiczna. Osoba parająca się zawodowo albo hobbystycznie fotografią nigdy z tradycyjnego urządzenia nie zrezygnuje, ale są to „zabawki” z wysokiej półki, z zestawami akcesoriów i wymiennych obiektywów. Dla kogoś, kto robi proste, często nie pozowane fotki aparat fotograficzny stał się zbędny, skoro jeden już mają w smartfonie. A i sami producenci telefonów dokładają starań, żeby oferowane w ich produktach aparaty robiły dobrej jakości zdjęcia i miały dodatkowe opcje, a nie tylko pstrykały fotki jak leci.

Nawigacja w smartfonie – kolejna usługa dostępna w smartfonie, a która zyskała popularność dzięki dotykowym wyświetlaczom. I kolejna, która ma na sumieniu oryginał, w tym wypadku tradycyjne nawigacje PND. Bo kto teraz kupuje specjalne urządzenia tylko do nawigacji GPS, skoro może je mieć w smartfonie dzięki stosownej aplikacji. Wystarczy wkupić abonament, który zawiera w cenie aktualizację map minimum raz na pół roku, zazwyczaj kwartalnie. O transmisję danych też nie trzeba się martwić, bo mapy, lub trasę można ustawić w trybie offline i tak jechać. Co prawda nie będziemy mieć wtedy aktualnej informacji o korkach i wypadkach, ale za to wyjdzie taniej. Nie można mieć wszystkiego. Z drugiej strony to właśnie to jest jedna z największych zalet nawigacji on-line, czyli ciągłe powiadomienia o zdarzeniach, ostrzeganie się kierowców jak w CB radio itd. To nie są duże koszta, tym bardziej, gdy to porównać do ciągłego bycia on-line na Facebooku czy Messengerze. Tego dawne PND nie miały i to był największy gwóźdź do ich trumny. Ostatecznym wyrokiem na PND były smartfony z dużymi wyświetlaczami, niekoniecznie mniej czytelne od tradycyjnych nawigacji. A można też skorzystać z tabletu.

Dual SIM – bardzo przydatna, choć też i bardzo niedoceniana opcja, cały czas traktowana jako gadżet. Ale coraz większa liczba producentów smartfonów przestaje traktować możliwość korzystania z dwóch kart SIM w jednym smartfonie po macoszemu i zaczyna traktować jako standard. Zastosowanie może mieć wielorakie. Od korzystania z jednej karty służbowej, a drugiej prywatnej (niektórzy pracodawcy rozliczają podwładnych z prywatnych rozmów ze służbowej komórki, więc ci zamiast się tłumaczyć z każdego połączenia po pracy korzystają z prywatnego numeru w tym samym urządzeniu), poprzez jednej karty do rozmów, drugiej do transmisji danych, aż po korzystanie z lokalnych kart pre-paid przy wyjeździe za granicę. Do wyboru, do koloru. Można włożyć różne formaty kart jednocześnie (np. micro i nanoSIM), ale można także korzystać z jednej karty. Dual SIM nie jest dodatkowo płatny.

Monitoring aktywności fizycznej – zaczęło się od krokomierza w bardzo starych jeszcze telefonach. Później zaczęła się moda na bieganie, Endomondo, akcja Pomoc mierzona kilometrami i inne. Aplikacji mierzących nasz wysiłek, przebiegnięty dystans, spalone kalorie itp. zrobiło się mnóstwo, do tego doszły dodatkowe akcesoria, które urosły do całkiem sporego segmentu o nazwie wearables, czyli po polsku technologie ubieralne. Wybuchła (bo to nie była jakaś ewolucyjna zmiana) moda na bycie fit, badanie wydolności swojego organizmu, pokonywanie swoich słabości i branża mobilna stanęła na wysokości zadania. Niejako równolegle rozwija się możliwość monitoringu pacjenta przez lekarza na odległość z wykorzystaniem sieci komórkowych.

Gry mobilne – jeżeli ktoś nie lubi lania wody, bajkopisarstwa, czy po prostu uzasadnienia danej pozycji na liście, tylko twarde liczby, to służę uprzejmie. Według firmy analitycznej Newzoo w 2017 roku przychody na rynku gier  mają wynieść ponad 108 mld USD, niemal o 8 mld więcej niż w roku ubiegłym. Segment gier mobilnych ma w tym roku wygenerować ponad 42 proc. przychodów całej branży gier wideo, a jego wartość ma wynieść 46,1 mld USD. Tyle powinno wystarczyć za uzasadnienie.

Muzyka w telefonie – bez znaczenia, czy online przez stosowne serwisy, czy wgrana i odtwarzana offline. Czy to w autobusie, pociągu, czy w trakcie joggingu, albo jazdy na rowerze – widać wielu młodych ludzi ze słuchawkami w uszach (o rozpędzonych, „zasłuchanych” rowerzystach wpadających na przejścia dla pieszych wprost pod równie rozpędzone samochody tu nie piszmy – to temat na inną rozmowę). Nie zmienia to faktu, że słuchawki to akcesorium, które najczęściej nabywca fabrycznie nowego smartfonu znajdzie w zestawie razem z końcówką ładowarki i kablem USB. Nieprzypadkowo.

O rozwiązaniach, które miały być rewolucją, ale się nie przyjęły pisaliśmy tutaj

 

 

 

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *