Anna Streżyńska: Nie zostawiam po sobie spalonej ziemi

614 0
Teka ministra czy jakikolwiek inny wysoki urząd w państwie ma to do siebie, że nie jest dany na zawsze. Ministrowie, jak pracownicy, są lepsi i gorsi, ale naprawdę to nieczęsta sytuacja, żeby rząd w niezmienionym składzie przetrwał całą kadencję. Tym razem po zmianie na fotelu Premiera poleciały głowy kontrowersyjnych ministrów, a wraz z nimi wydawało się tej najbardziej pracowitej. Co się takiego wydarzyło?

Co najmniej od kilku miesięcy mówiło się o dymisji Minister Cyfryzacji Anny Streżyńskiej. I kiedy wydawało się, że przetrwała największe burze, odwołanie stało się faktem. Niby zaskoczenia nie było, ale zdziwienie jednak owszem, bo wydawało się, że dokonania ją broniły.

Cóż takiego się wydarzyło, że była już Minister Cyfryzacji, nazywana czasem „żelazną damą telekomunikacji”, musiała się przedwcześnie rozstać z posadą? Anna Streżyńska nie była jedyną, która w nowym rządzie nie zatrzymała ministerialnej teki, natomiast jedyną, do której prac i zarządzanego przez nią resortu media nie miały pretensji.

 Co zrobiła Anna Streżyńska?

Zapytaliśmy o to samej zainteresowanej. W końcu znana była z tego, że choć zajmowała wysokie stanowisko, z bezpośrednich kontaktów nie zrezygnowała. Odpowiadając na pytania zadawane drogą mailową, czy przez serwisy społecznościowe robiła to samemu, tylko w miarę wolnego czasu. Trzeba było być cierpliwym, bo odpowiedź zdarzało się dostać w środku nocy, albo w weekend.

Okazuje się, że po odejściu z Ministerstwa Cyfryzacji tego zwyczaju nie zmieniła.

Jako pierwsze istotne osiągnięcie minister Anna Streżyńska uznała zbudowanie fundamentów cyfryzacji w postaci świetnego zespołu. Podaje, że obecnie 40% pracowników Ministerstwa Cyfryzacji to dział IT, a zaczynała od 4%.  W trakcie, gdy Anna Streżyńska mu szefowała, do kadry dołączyło 233 rynkowych menadżerów i specjalistów IT (w tym 73 pracowników etatowych i 160 specjalistów kontraktowych). Czyli, nazywając rzecz po imieniu, w ministerstwie jest coraz mniej biurokratów, a coraz więcej fachowców w dziedzinach, którymi ten resort się zajmuje.

Drugim osiągnięciem jest zbudowanie podstawowej legislacji obejmującej 27 aktów prawnych, w tym kodeks cyfrowy, które są procedowane. Do tego doszły trzy istotne akty prawne, które wyszły z Ministerstwa i zostały przekazane do dalszej realizacji.  Przy czym jeden z nich oczekuje na zielone światło i rozpoczęcie procedury legislacyjnej, pozostałe dwa dotyczą obszarów, które wymagają ustaleń międzyresortowych.

Komitet Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji zatwierdził do realizacji 114 projektów, co oznacza, że 18% z nich przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji

Trzecią rzeczą, na którą wskazała, jest jednoczesna realizacja 30 projektów horyzontalnych, których rezultaty umożliwią uproszczenie procesu cyfryzacji oraz 19 zleconych przez inne resorty.

Numer czwarty to realizacja 15 projektów strategicznych. Wśród nich są projekty telekomunikacyjne, jak budowa sieci OSE (Ogólnopolskie Sieci Edukacyjne, których zadaniem jest dotarcie z szybkim internetem do szkół), czy 5G, czy implementacja RODO (unijne rozporządzenia o ochronie danych osobowych).

Na piątej pozycji znalazło się pilotowanie 124 projektów przez Komitet Rady Ministrów ds. Cyfryzacji, w tym nie tylko dążenie do ich realizacji, ale i odsiew projektów nieefektywnych i kosztownych. Według Podsumowania zarządczego na dzień 3 stycznia tego roku Komitet Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji zatwierdził do realizacji 114 projektów, co oznacza, że 18% z nich przygotowało MC.

Na szóstej pozycji wymieniła uruchomienie naborów na likwidację białych plam internetowych, a dopiero na siódmym miejscu, tu cytat dosłowny, „moje ukochane mDokumenty, które wkrótce zmienią rzeczywistość”. A konkretnie chodzi o możliwość wyrobienia np. dowodu osobistego przy użyciu smartfona, bez konieczności wizyty w urzędzie.

Choć osiągnięcie wymienione jest  na ostatniej pozycji, to właśnie z nim najbardziej będzie się kojarzyć szeregowym obywatelom zdymisjonowana minister, bo dotyczy ich bezpośrednio. Z mniej formalnych spraw zgłaszała zastrzeżenia do pomysłu Roam Like at Home, twierdząc, że to za wcześnie na tak gwałtowne zmiany. Czas pokazał, że choć jej głos zniknął, to jednak miała rację.

To mało na 2 lata kadencji? Wydaje się, że nie, zatem …

 Czym podpadła Anna Streżyńska?

Tu trzeba wrócić do czasów, kiedy szefowała Urzędowi Komunikacji Elektronicznej. To wówczas zyskała miano żelaznej damy telekomunikacji ze względu na swoją nieprzejednaną postawę w walce z ówczesnym monopolistą, czyli Telekomunikacją Polską, czym dążyła do faktycznej, a nie pozornej demonopolizacji rynku. Nie oszczędzała nikogo. To za jej kadencji pojawił się czwarty operator infrastrukturalny, czyli Play. Wprowadzono wówczas zasadę asymetrii w zakańczaniu połączeń, która miała wspomóc nowego gracza w rywalizacji z trójką już obecnych i znacznie silniejszych, choć ci ostatni mówili o nierównej konkurencji.

Z takim bezkompromisowym podejściem można sobie narobić wrogów. Po ogłoszeniu składu Rady Ministrów w rządzie poprzedniej Premier Beaty Szydło wielu zastanawiało się, po co w ogóle Anna Streżyńska chciała wejść do tamtego rządu. Nic sobie z takich uwag nie robiła, jej poglądy polityczne były bliskie „dobrej zmianie”, a swoją bezpartyjność traktowała jako powołanie na szefa resortu fachowca, a nie polityka. Przez długi czas udawało jej się unikać tarć wewnątrz obozu rządzącego – Ministerstwo Cyfryzacji pojawiało się raczej w kontekście wykonywanych działań, a nie skandali i powierzenia obowiązków dyletantom, zamiast ekspertom.

Wielu zastanawiało się, po co w ogóle Anna Streżyńska chciała wejść do tamtego rządu

Z czasem jednak brak silnego zamocowania w obozie rządzącym zaczął przynosić negatywne skutki. Najpierw w kwietniu 2017 r. Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz, który wówczas posiadał bardzo mocną pozycję, miał planować przejęcie kompetencji MC z zakresu cyberbezpieczeństwa, a o tym Anna Streżyńska nie chciała słyszeć. Wtedy jeszcze dopięła swego, ale już miesiąc później puściły jej nerwy i udzieliła wywiadu, w którym skrytykowała PiS (niektóre media pisały, że „własną partię”, ale to nieprawda).  Chodziło konkretnie o słowa: „filozofia socjalna wypełniania wszystkich obietnic wyborczych w pierwszym roku jest trudna do akceptacji. Powinniśmy najpierw zarobić na te wydatki i te decyzje korzystne dla społeczeństwa i dopiero później ich dokonywać”. Bez względu na intencje było to frontalne uderzenie w sztandarowy program PiS, czyli 500+.

Tego jej politycy mocno osadzeni w PiS nie wybaczyli. Od kwietnia 2017 r. jej nazwisko regularnie pojawiało się jako jedno z tych do zmiany przy planowanej rekonstrukcji rządu. Z wiszącego miecza nad głową niewiele sobie robiła, ale w październiku padły z jej ust znamienne słowa: „moje zniknięcie, jako ministra mogłoby być sygnałem dla moich ludzi. Ale zniknięcie ministerstwa cyfryzacji to zupełnie inny kaliber”. Odebrano to jako pogodzenie się z tym, że odejdzie z Ministerstwa Cyfryzacji, a sam resort może zostać włączony w struktury innego „superministerstwa”. 3 miesiące później to pierwsze stało się to faktem.

Polityka polityką, ale nie wszystkie pomysły byłej Minister Cyfryzacji spotykały się z pełną akceptacją. Chodzi np. o wywiad udzielony na początku listopada 2017 r. Gazecie Wyborczej i tzw. „facebookową rewolucję”. Dokładnie o pomysł, aby 24-godzinne sądy rozstrzygały o tym, co jest hejtem, a co fake newsem w internecie. Wiązałoby się to jednak z nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, przez co np. Facebook podlegałby polskiemu prawu, co raczej nie wzbudziłoby entuzjazmu Marka Zuckerberga. Sprzeciwiała się także możliwości zawieszania kont przez ten serwis społecznościowy.

Oceny dyletantów i tych, którzy palcem przy tej robocie nie kiwnęli (…) kompletnie mnie nie interesują

Do końca walczyła o „swój” resort, nawet jak najwyraźniej miała świadomość, że dłużej nim nie pokieruje. W rządzie nowego Premiera Mateusza Morawieckiego pojawiły się dwa nowe: Rozwoju i Inwestycji oraz Przedsiębiorczości i Technologii, ale ten Cyfryzacji formalnie pozostał. Pytanie, czy bez takiej, może nie za bardzo lubiącej medialny blask fleszy, ale charyzmatycznej szefowej,  jaką bez wątpienia była Anna Streżyńska jego istnienie dalej ma sens. „Oceny dyletantów i tych, którzy palcem przy tej robocie nie kiwnęli lub tych, którzy przez poprzednie 25 lat biernie patrzyli, kompletnie mnie nie interesują. Trzeba się było z nami spocić i z nami trwać szczególnie przez 4 mies. wysadzania…” – napisała już po odejściu na jednym z serwisów społecznościowych sama zainteresowana.

 

Zdjęcie Anny Streżyńskiej pochodzi z oficjalnego profilu na Facebooku

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *