25 lat SMS-a

424 0
Wydaje się, że jest z nami od zawsze. O ile jednak w przypadku dziecka 25 lat to już poważny wiek, czas na wejście w dorosłość, dla wielu moment na założenie własnej rodziny, o tyle w przypadku wiadomości tekstowej, bo o niej mowa, 25 lat wygląda na śmiesznie mało.

Właściwie nie ma chyba osoby, która by nie korzystała z tej formy kontaktu. Jedni czynią to bardziej namiętnie, inni sporadycznie, choćby wysyłając informacje, że nie mogą odebrać połączenia. Najlepsze lata SMS-y też już mają za sobą, ale były, są i będą. Tylko w 2016 roku Polacy wysłali 50,2 mld wiadomości tekstowych. 3 grudnia „obchodziliśmy” 25 rocznicę wysłania pierwszego SMS-a, przy czym cudzysłów dlatego, że specjalnych fanfar z tej okazji nie było. Co najwyżej chwila refleksji nad tym, jak ten czas szybko biegnie i jak technologia poszła do przodu.

Za pomysłodawcę SMS-ów, z angielskiego Short Messaging Service, czyli krótkich wiadomości tekstowych, uważa się Niemca Friedhelma Hillebranda pracującego w międzynarodowym zespole badawczym Groupe SpécialMobile. Autorem pierwszej w historii krótkiej wiadomości tekstowej był pracujący w Sema Group brytyjski inżynier Neil Papworth, który 3 grudnia 1992 r. wysłał SMS-a o treści „Merry Christmas” do dyrektora spółki Vodafone Richarda Jarvisa.

Tyle suchych faktów z historii. Początkowo nie były jakoś specjalnie popularne. Głównie dlatego, że – tu może nie wszyscy, a szczególnie co młodsi użytkownicy pamiętają – jeden SMS mógł mieć co najwyżej 160 znaków. Dlatego wiadomości tekstowe nie były zbyt wylewne, a krótkie, skondensowane. Trzeba było czasem wykonać lingwistyczną ekwilibrystykę, żeby przekazać maksimum treści w krótkiej wiadomości. Poza samą zabawą popularność SMS-ów ma także swoje uzasadnienie ekonomiczne. Wysłanie jednej wiadomości tekstowej, przynajmniej w Polsce, było znacznie tańsze, niż minuta nawiązanego połączenia. Dla młodych ludzi, którzy zazwyczaj korzystali z taryf pre-paid, miało to znaczenie, więc SMS-y między nimi fruwały jak roje pszczół nad łąkami latem. Z danych udostępnionych przez Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU) wynika, że najwięcej SMS-ów na świecie wysłano w 2010 roku. Naliczono ich wówczas aż 6,1 biliarda, co oznacza, że każdej minuty wysyłanych było 200 tysięcy wiadomości tekstowych.

Rewolucja technologiczna postępowała jednak błyskawicznie. Jedną z ubocznych ofiar były wiadomości tekstowe. Początkowo pojawił się MMS, czyli Multimedia Messaging Service (wiadomość multimedialna). Z założenia nowinka miała służyć przesyłaniu zdjęć między telefonami komórkowymi. Jednak dość szybko okazało się, że można też wysyłać wiadomości tekstowe i to bez limitu znaków. Sam wysłany MMS jak taki był droższy niż wysłany SMS, ale jeśli chciało się napisać coś dłuższego, to wychodziło znacznie taniej, niż wysłanie kilku wiadomości tekstowych.

Kolejnym ciosem była popularyzacja dotykowych ekranów, a wraz z nimi serwisy typu Messenger, czy WhatsApp. To właśnie tym kanałem, a nie wiadomościami tekstowymi młodzi ludzie komunikują się obecnie najczęściej. Nie zmienia to faktu, że SMS-y, choć lata świetności mają już raczej za sobą, nie umarły ostatecznie. W dalszym ciągu są popularne, a przynajmniej wykorzystywane regularnie, a nie sporadycznie. Co ciekawe wiadomościom tekstowym przepowiada się świetlaną przyszłość, choć w innym segmencie rynku – relacjach firma klient.

Szanownemu jubilatowi pozostaje życzyć kolejnych 25 lat takiej popularności, jaką cieszył się dotąd.

 

Related Post

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *